Thursday 10 April 2014

TEN: part three

~~ Naiwność nie ma granic ~~


Przekroczyliśmy próg domu Zayn'a. Chłopak od razu przyciągnął mnie do siebie i zachłannie wpił się w moje usta. Uśmiechnęłam się przez pocałunek i oddałam pieszczotę. Brunet zaprowadził mnie do sypialni nie przerywając pocałunku. Przygwoździł mnie do ściany i penetrował wnętrze mojej jamy ustnej swoim językiem. Zaczął obdarzać pocałunkami moją szyję. Zamknęłam oczy i wtopiłam palce we włosy bruneta.
- Zayn. - wyszeptałam, kiedy ten nie przestawał całować mojej szyi - Przestań. - dłońmi odnalazł moje pośladki, po czym zwinie wsunął rękę pod materiał mojej sukienki - Proszę Cię. - powiedziałam już nieco głośniej, jednak nadal nie reagował - Nie chcę. - złapałam jego dłoń, którą zahaczał o moje koronokwe majtki
Oderwał się od mojej szyi i spojrzał w moje oczy. Z zainteresowaniem oglądałam jego tęczówki, które momentalnie zrobiły się ciemne, jak nigdy dotąd. W oczach bruneta nie malowało się już pożądanie, a złość. Ogarnął mnie strach. Wyjął rękę spod materiału mojej sukienki i dalej gniewnie się we mnie wpatrywał. Moje serce nagle przyspieszyło. Nigdy nie był wobec mnie agresywny, nigdy mnie nie uderzył i zawsze powtarzał, że tego nie zrobi. Jednak w tamtej chwili spodziewałam się wszystkiego. Był zły i się mu nie dziwiłam. Najpierw narobiłam mu nadziei, a później nagle się rozmyśliłam... Ale nie mogłam tego zrobić. To byłby mój pierwszy raz i chciałabym go przeżyć w chwili, kiedy będę pewna, że tego chcę.
- To po chuj tu ze mną przyjeżdżałaś! - krzyknął odsuwając się ode mnie, milczałam. Bałam się cokolwiek powiedzieć. Moje oczy przestawały ze mną współpracować poprzez łzy. Odwrócił się do mnie plecami, a ja nadal stałam przyklejona do ściany i nawet nie drgnęłam. Zayn podszedł do stolika, na którym stała niewielka lampka nocna. Chwycił ją i z impetem cisnął nią o ścianę. Byłam przerażona. Nigdy nie byłam w takiej sytuacji z Malikiem. Owszem, czasem go denerwowałam, ale nigdy do tego stopnia. Zawsze starał się opanować. Wychodził z pokoju i wracał kiedy już ochłonął. A wtedy mnie przepraszał. Wiedziałam, że tym razem tak nie będzie.
- Wrócę już do domu. - wyszeptałam z przerażenia. Chciałam wyjść z sypialni Malika, ale wtedy spotkało mnie jego wrogie spojrzenie. Jego oczy były pełne nienawiści. Wpadł w furię. Wiedziałam, że gdyby był jeszcze chociaż jeden przedmiot, który mógłby zniszczyć, zrobiłby to.
- Nie. - warknął podchodząc do mnie - Wrócisz, kiedy Ci pozwolę. - podszedł do mnie i ucałował moje czoło. Chciał, żebym poczuła się bezpiecznie. Ale tak nie było. Wiedziałam, że ten pocałunek nie jest szczery. Wiedziałam, że mnie nienawidzi. Wiedziałam, że najchętniej sprawiłby, że już nigdy więcej nie ujrzałabym tego świata. Moje oczy ponownie się zaszkliły.
- Zayn, proszę Cię. - powiedziałam bezsilnie - Ja chcę być w domu. - wyszeptałam, spojrzał kpiąco na mnie i chwycił mój podbródek
- A ja chcę, żebyś była tu. - powiedział i odsunął się ode mnie
To nie był Zayn. Nie ten, którego znałam ja. Nie mam pojęcia, co w niego wstąpiło. Rozumiem, że kierowało nim pożądanie, ale mimo wszystko, nie mam pojęcia, dlaczego tak zareagował.
Wyszedł z pokoju i zostawił mnie samą. Bezsilnie opadłam na podłogę. Dlaczego on mi to robi? Dlaczego tak nagle się zmienił? Przecież obiecał mi, że już zawsze będę przy nim bezpieczna. Zakryłam twarz w dłoniach, a kilka łez spłynęło po moich policzkach.
Minęła godzina odkąd Zayn zniknął z moich oczu. Siedziałam tak pod ścianą jego sypialni i ślepo gapiłam się przed siebie. W domu było cicho. Jeszcze jakiś czas temu słychać było, że brunet krząta się gdzieś na dole. Teraz nie słyszałam nic. Może po prostu go nie ma? Powoli podniosłam się z podłogi. Podeszłam do drzwi i delikatnie chwyciłam za klamkę. Wyszłam z pokoju tak cicho, jak tylko mogłam. Dyskretnie udałam się na dół, gdzie nikogo nie zastałam. Już chciałam skierować się do drzwi wyjściowych, kiedy nagle usłyszałam trzask zamka, co oznaczało, że Malik postanowił wrócić. Jak najszybciej udałam się do pierwszego lepszego pomieszczenia i zamknęłam się za jego drzwiami. Usłyszałam głos Malika i śmiech jakiejś kobiety. Przywiózł sobie dziwkę. Ja nie chciałam zaspokoić jego potrzeb, więc pojechał po jakąś zwykłą dupodajkę. W tamtej chwili uświadomiłam sobie, że on wcale mnie nie kochał. Wcale się o mnie nie martwił. I wcale mu na mnie nie zależało. Chciał mnie wykorzystać. Tylko po to się ze mną zadawał. Moje oczy po raz milionowy uroniły kilka łez, ale szybko je wytarłam. Nie mogę się przejmować jakimś tępym chujem. On ma mnie w dupie, to ja też będę go mieć w dupie. Ale nie tak, jak on by tego chciał. Modliłam się w głebi duszy, żeby ten dom miał jeszcze jedną sypialnię. Było dla mnie pewne, że nie pójdzie z tą dziwką do pokoju, w którym chciał pieprzyć mnie, przecież uważa, że ciągle tam jestem, więc zostaje sypialnia, w której obecnie się znajduję. Znowu ten śmiech. Żałosne. To pewnie jakaś pusta panienka, która sama wepchała mu się do samochodu, a Malik tylko skorzystał z okazji. Co ja robię? Jeszcze go tłumaczę? Jestem śmieszna.
Usłyszałam, jak jakieś drzwi się zamykają. Czyli była jeszcze jedna sypialnia. Swoją drogą, ciekawe skąd bierze na to wszystko pieniądze. Jeszcze jakiś czas temu mieszkałam z nim w innym domu, dużo skromniejszym, a teraz już ma inne mieszkanie. Mieszkanie - to jest jakaś willa, a nie mieszkanie. Dosyć. Trzeba stąd uciekać, póki Zayn zabawia się z tą panienką.
Ostrożnie otworzyłam drzwi i wystawiłam głowę rozglądając się w około. Nie ma nikogo. Z jakiegoś pokoju dochodzą śmiechy zarówno Malika, jak i tej zdziry. Jak najszybciej i jak najciszej opuszczam dom bruneta. Wybiegam z jego posesji i zamykam kolejny nieudany rozdział w moim życiu. Mam nadzieję, że tym razem skutecznie.

* * *

Od godziny jadłam śniadanie, które normalnie pochłonełabym w pięć minut. Cóż...
Kelly nie wróciła na noc. Pewnie poznała jakiegoś przystojniaka. Miała więcej szczęścia niż ja. Boże, o czym ja mówię? Miała więcej rozumu niż ja. Do tego nie potrzeba żadnego szczęścia. Chyba żałuję wczorajszego wieczora. Mogłam się z nim przespać i teraz byłoby wszystko w porządku... Hola, hola, Ellie! Nic nie byłoby w porzadku. Lepiej teraz siedzieć godzinę nad głupią miską płatków, niż pałać radością w związku z kimś, kto tak naprawdę Cię nie kocha. Racja.
Drzwi wejściowe się otworzyły. Do mieszkania wparowała szczęśliwa Kelly.
- O! Już wróciłaś? - zapytała zdziwiona wchodząc do salonu i siadając obok mnie - No to opowiadaj, jak było? - zapytała podekscytowana
- Nijak. Nie ma o czym opowiadać. - wzruszyłam ramionami
- Co, nie był dobry? - uśmiech zniknął z jej twarzy
- Problem w tym, że nie wiem. - odpowiedziałam
- Co? Jak to nie wiesz? - jej oczy powiększyły się do granic możliwości
- Nic nie było. - odparłam - Kell, proszę Cię, zakończmy ten temat, dobrze? - przytaknęła
Wzięłam miskę z płatkami, które juz dawno powinny znależć się w moim żołądku i odniosłam ją do kuchni. Po chwili zamknęłam się w pokoju. Włączyłam telewizor i położyłam się na łóżku. Przełączałam kanały i jak zwykle nie było nic ciekawego. Odrzuciłam pilota na drugi koniec łóżka i przekręciłam się na brzuch. Po chwili usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Wzięłam go do ręki i zerknęłam na wyświetlacz. Zayn. Czyżby dopiero się zorientował, że mnie nie ma? Nic dziwnego, miał długą noc. Nacisnęłam czerwoną słuchawkę i odłożyłam telefon. Po chwili znowu dzwonek. Wykonałam tą samą czynność co przed chwilą... i znowu... i znowu...i znowu... I wtedy przyszedł sms.
Co się z Tobą dzieje?
Nie odpisałam. Od razu usunęłam wiadomość. Znowu dzwoni. On chyba nie ma zamiaru odpuścić. W końcu to Zayn. Facet, który nie znosi sprzeciwu. Ale ja tez nie miałam w planach się poddać. Po raz kolejny odrzuciłam połączenie. I znowu sms.
Odbierz ten pieprzony telefon.
Chciałbyś. Ponownie nie odpisałam na wiadomość. Jeżeli uważa, że może się bawić moim kosztem, to nie ma racji. Nie pozwolę na to. I tak już wystarczająco wykorzystał moją naiwność.

Minęło już pół godziny, a telefon cały czas dzwonił. W końcu postanowiłam dpuścić i nacisnęłam zieloną słuchawkę.
- Odebrałam. Jeszcze jakieś życzenia? - warknęłam
- Dlaczego nie ma Cię w moim domu? - zignorował moje słowa
- No nie wiem, może dlatego, że stamtąd sobie poszłam? - nie rezygnowałam z sarkazmu. Wiedziałam, że jeszcze bardziej go to denerwuje. I co z tego? Mam to w dupie.
- Przecież powiedziałem, że masz siedzieć na dupie i...
- A co, już Ci się znudziła twoja dziwka? - udałam przejęcie - Jak przykro.
- O czym ty, do kurwy mówisz? - wydarł się do słuchawki
- Może jestem naiwna, ale na pewno nie jestem idiotką. Myślisz, że nie wiem po co sobie przyprowadziłeś tą laskę wczoraj w nocy? - również podniosłam głos - Ja Ci nie dałam dupy, to musiałeś sobie znaleźć jakąś nagrodę pocieszenia. - stwierdziłam. Byłam na niego wściekła. - Zabrałeś ją z ulicy, czy pofatygowałeś się do burdelu? - zapytałam
- Nie powinnaś tego mówić. - warknął
- Wiele rzeczy nie powinnam robić. Na przykład nie powinnam Ci ufać. A nadal to robię. - stwierdziłam - Nie powinnam Cię kochać, a nadal Cię kocham. I wiesz co? Zawsze Cię będę kochać. Niezależnie od tego, jak bardzo popierdoli Ci się w głowie. - powiedziałam - Widzisz jaka jestem niegrzeczna? - zakpiłam. Zamilkł. Byłam pewna, że zaraz coś powie, żeby mnie zranić. Żeby mnie dobić jeszcze bardziej, ale on najnoramalniej w świecie milczał - Mówię to ostatni raz. Nie chcę Cię znać.
- Bethy... - zakończyłam połączenie

*

Rozdział pozostawia wiele do życzenia, wiem.
Chciałam wam wynagrodzić moją poprzednią dłuższą nieobecność, dlatego rozdział dzisiaj.
Kolejny powinien pojawić się jakoś w środku tygodnia biorąc pod uwagę fakt, że ten jest krótki oraz to, że zbliżają się święta. :)

Cieszycie się z nadchodzącej przerwy? Bo ja bardzo. ;D

Czytajcie i KOMENTUJCIE!
Kocham was mośki moje :*

8 comments:

  1. Cudny, jak zawsze <3
    rzeczywiscie troche za krotki. jestam taaaka cikawa co bd dalej.! nie moge sie doczekac c: pozddrawiam! :)

    ReplyDelete
  2. Boski:-D Pewnie się okaże, że to była tylko jakaś kumpela czy coś. Przynajmniej mam taką nadzieję:-) czekam na next.

    ReplyDelete
  3. Zayn.. Podła kreatura.. Ale to właśnie sprawia, że zakochuje się w jego można rzec, że wstrętnej osobowości.
    Wredny cham..
    Czekam na next : >

    ReplyDelete
  4. Kurde! Nie zdążyłam się nacieszyć tym, ze wrócili do siebie a już mi ich znowu rozdzielasz! Zayn, nie rozumiem go. Najpierw mówi jej że jest przy nim bezpieczna a później wkurwia się o to że nie chciała się z nim przespać. I ta końcówka, Bethy postawiła mu się i bardzo dobrze zrobiła. Może sobie gościu przemyśli to co zrobił. A może on na prawdę chce ją chronić? Sama już nie wiem, czekam na następny z wielką niecierpliwością:) Pozdrawiam Asiek.

    ReplyDelete
  5. Jep! Nareszcie dała mu wycisk! Należało mu się...
    ...chuj jebany :P. Teraz to ją może pocałować w dupę.

    A tak na serio - MAJĄ BYĆ RAZEM!!!

    Pozdrawiam
    Liza xx

    P.S. Kocham <3

    ReplyDelete