Siedzimy już na tej imprezie jakieś 3 godziny. "Siedzimy." JA siedzę z niemiłosiernie bolącymi nogami. Przeklęte buty. A Zayn? Poszedł gdzieś, nie wiadomo, gdzie i gada ze swoimi koleżkami. Miałam już serdecznie dość tego wszystkiego. W tamtej chwili nienawidziłam Malika jeszcze bardziej. Po cholerę mnie tu w ogóle przyprowadził? Przedstawił mnie tylko swoim kolegom, pogadaliśmy trochę i mnie zostawił na pastwę losu w obcym domu, wśród ludzi, których widzę pierwszy raz na oczy. Dupek.
Dosyć tego! Idę po niego. Wystarczająco długo tutaj siedzę. Nie mam ochoty na niego dłużej czekać. Wstałam, zrobiłam kilka kroków, wróciłam, z powrotem usiadłam. Pierwszy i ostatni raz poszłam na imprezę w nierozchodzonych szpilkach. Pieprzone buty! Oparłam się rękami o blat, po czym położyłam na nich głowę. Boże, niech on wreszcie tu przyjdzie. Ile będę jeszcze na niego czekać, co? Zlituj się nade mną. Nigdy o nic Cię nie prosiłam i... Ellie, jesteś idiotką.
- Aż tyle wypiłaś? - usłyszałam kpiący głos tego cholernika. Dziękuję! Podniosłam głowę i oczywiście zobaczyłam to, czego się spodziewałam. Malik stał tuż obok mnie i szczerzył się dumnie ze swojego, jakże błyskotliwego tekstu. Uśmiechnęłam się sztucznie, a brunet usiadł obok mnie.
- Dla twojej wiadomości, nic nie piłam.
- Czemu? - spojrzał mi w oczy. To dziwne, ale nie zauważyłam ani krzty kpiny w jego nieziemskim spojrzeniu.
- Po prostu nie piję. - wzruszyłam ramionami - Nie pasuje Ci coś? - ponownie spojrzałam mu w oczy
- Nie. Ale to dziwne. - czekałam, aż dokończy swoją wypowiedź - W dzisiejszych czasach nie ma takich dziewczyn. Wszystkie piją do nieprzytomności na imprezach.
- Ja jestem inna. - stwierdziłam odwracając wzrok, jednak brunet nadal mi się przyglądał
- Tak. Inna. - powtórzył - Wyjątkowa. - powiedział ledwo dosłyszalnie, skierowałam swój wzrok pełen zdziwienia na niego - Nie wiem jeszcze, co sprawia, że taka właśnie jesteś, ale się dowiem, prawda? - O kurwa! Czy to właśnie powiedział Zayn Malik? Ten cham? Lekko się zaśmiałam
- Nie powinieneś więcej pić. To źle na Ciebie działa. - niemalże wypalał dziurę w moim policzku swoim przeszywającym wzrokiem - Gadasz głupoty. - unikałam jego wzroku
- Nie słyszałaś o tym, że pod wpływem alkoholu mówi się tylko i wyłącznie prawdę? - Ellie! Podmienili Ci Malika. Spojrzałam na niego wzrokiem pełnym zdziwienia. Lekko się uśmiechnął i odgarnął kosmyk moich włosów za ucho. - Być może boję się o tym powiedzieć, kiedy jestem trzeźwy. Nie pomyślałaś o tym? - pokręciłam przecząco głową
- Nie. To nie jest prawda i oboje o tym wiemy. - stwierdziłam - Jutro wytrzeźwiejesz i o niczym nie będziesz pamiętał. - po tych słowach odwróciłam wzrok, brunet znowu się uśmiechnął
- Elizabeth. Nie jestem aż tak pijany. - chwycił mój podbródek i zmusił mnie do tego, żebym spojrzała mu w oczy - Wiem, co mówię. - wyszeptał i przybliżył swoją twarz do mojej. Po chwili poczułam jego miękkie usta na moim czole. Może to jest sposób na Malika, co? Może trzeba dać mu troszeczkę procentów? Wtedy zachowuje się jak porządny facet, który potrafi obchodzić się z kobietą.
- Zayn. - wyszeptałam, kiedy ten cały czas mi się przyglądał. Mruknął coś w odpowiedzi - Wracajmy już. Nogi mnie bolą przez te buty.
- Jasne. - uśmiechnął się lekko i wstał podając mi swoją dłoń. Serio? Jeszcze pół godziny temu, kiedy stałam nad nim i błagałam go, żebyśmy wracali, to stwierdził, że jeszcze za wcześnie. A teraz, co? "Jasne" Tak po prostu? Oni naprawdę go podmienili.
Po chwili byliśmy już obok samochodu Malika. Poprowadził mnie na miejsce pasażera i otworzył przede mną drzwi, a ja po raz kolejny przekonałam się, że to nie jest Zayn Malik. Już chciał zamknąć za mną drzwi, ale coś mnie tknęło. Zatrzymałam je. Malik spojrzał na mnie.
- A kto będzie prowadził? - zapytałam
- No ja. - odpowiedział, jakby to było oczywiste
- Nie możesz. Przecież piłeś. - wysiadłam i stanęłam obok niego. Dzięki szpilkom, nie byłam od niego już tyle niższa, co nie powiem, bardzo mnie satysfakcjonowało.
- Daj spokój. - lekko mnie popchnął w stronę samochodu, ale nie udało mu się mnie usadzić. Ciężko westchnął - Wypiłem tylko dwa drinki. - założyłam ręce na klatce piersiowej
- Nie wierzę. - stwierdziłam - Gdybyś tyle wypił, nie gadałbyś takich głupot, jak przed chwilą. - zaśmiał się cicho na moje słowa
- Elizabeth. To, że nigdy nie mówię Ci takich rzeczy nie znaczy...
- A twoje zachowanie? - przerwałam mu - Cały czas traktujesz mnie jak kogoś z niższej półki...
- Posłuchaj. - teraz to on mi przerwał. Oparł się jedną ręką o dach samochodu, jednak cały czas utrzymywał ze mną kontakt wzrokowy. - Wiem, że zachowywałem się... - przerwał na chwilę
- Jak cham. - podpowiedziałam mu
- Tak. - przytaknął. Po raz kolejny, dzisiaj mnie zadziwił - Ale uświadomiłem sobie, że nie zasługujesz na takie traktowanie. - westchnął spuszczając głowę po to, żeby za chwilę znów spojrzeć w moje tęczówki - Wiem, że to za późno, ale...
- Okay. - sama siebie zaskoczyłam - Jedźmy już. - uśmiechnęłam się, co zostało odwzajemnione. Odepchnął się od samochodu i szerzej otworzył drzwi przede mną. - No to wsiadaj. - powiedziałam z uśmiechem. Jego twarz wyrażała coś podobnego do "What the fuck?". Cicho się zaśmiałam. - Ja nie piłam dzisiaj nic, więc mamy kierowcę. - wzruszyłam ramionami
- Ty tak... - zawahał się - Naprawdę chcesz prowadzić? - zmarszczył czoło. Przytaknęłam - Masz prawo jazdy?
- Tak, mam prawo jazdy. Zayn, do kurwy! - nie wytrzymałam
- Okay. - wsiadł na miejsce pasażera, co mnie bardzo ucieszyło. Zamknął za sobą drzwi, a ja dumna, pomaszerowałam na miejsce kierowcy, które po chwili było przeze mnie zajęte. - Elizabeth. - powiedział cicho. Zwróciłam swój wzrok na Zayn'a. - Nie przeklinaj. To do Ciebie nie pasuje. - nie miałam pojęcia, jak mam na to zareagować. Wpatrywałam się w Malika jak w obrazek. Moja twarz... nie wyrażała nic. Po chwili spojrzałam przed siebie i odpaliłam silnik...
***
Po kilkunastu minutach byliśmy w domu bruneta. Malik udał się do kuchni. Już miałam iść do "siebie", kiedy usłyszałam głos Zayn'a.
- Chcesz czegoś do picia? - krzyknął z kuchni, w której po chwili się znajdowałam - Woda? Sok?
- Sok. - powiedziałam siadając przy stole. Brunet nalał mi i sobie napoju i usiadł na przeciwko mnie. Milczał. Po chwili wydobył z siebie cichy śmiech. Spojrzałam na niego marszcząc czoło.
- Nie uważasz, że powinnaś już zdjąć te buty? - wskazał na moje nogi. Ellie, ty idiotko! Zaśmiałam się i przyznałam mu rację. Zdjęłam buty i postawiłam je pod ścianą. Po chwili znowu siedziałam na przeciwko Zayn'a. Dopiłam mój sok i odstawiłam na bok szklankę.
- Chyba już pójdę... - stwierdziłam - Jestem trochę zmęczona tym siedzeniem w ogromnym hałasie. - zaśmiałam się
- Przepraszam. - nagle spoważniałam - Nie powinienem Cię zostawiać samej. - spuścił wzrok
- Nie szkodzi. - powiedziałam - Dobranoc. - chciałam wstać, ale chwycił moją rękę, dzięki czemu znów na niego spojrzałam
- Ta sukienka jest dla Ciebie idealna. - uśmiechnęłam się - Wyglądasz naprawdę seksownie. - ukazał rząd białych zębów - Dobranoc. - powiedział i puścił moją dłoń
~~ Około 2 tygodnie później ~~
- Elizabeth! - usłyszałam wołanie, zdążyłam się już przyzwyczaić do tego, że zwraca się do mnie po moim pełnym imieniu. W sumie nie pozostało mi nic innego, niż to zaakceptować. Malik doskonale wiedział, że nienawidzę, jak tak do mnie mówi i najwidoczniej mu to pasowało - Zejdź na dół.
Poderwałam się z łóżka i skierowałam się tam, gdzie czekał na mnie Zayn.
Malik na początku zamykał mój pokój na klucz. Jednak kilka dni temu to się zmieniło. Zayn chyba zrozumiał, że i tak nie mam jak od niego uciec. Przecież siedzi w domu 24 godziny na dobę. Nie miałabym jak się wymknąć.
Kontakty między nami polepszyły się. Może nie do tego stopnia, że Malik traktuje mnie jak koleżankę, przyjaciółkę. (Tak, nawet po wyznaniach, które miały miejsce na tamtej imprezie, nadal nie zmienił zdania, co do tych spraw). Ale nie traktował mnie już tak oschle, jak na początku mojego pobytu tutaj. Nadal nie uważa mnie za kogoś z "wyższej kategorii" jak to on nazywał. Dla niego nadal byłam tylko zwykłą "przynętą". Bolało. A przecież wiedziałam, że w każdej chwili może stać się oschły. I tak się stało. Jeszcze nie wiedziałam, dla kogo mam być tą przynętą... I jak na razie nie zapowiadało się na to, że jego działania miałyby być skuteczne. Albo może ja o tym nie wiedziałam? W każdym razie, czasem udaje nam się porozmawiać w miarę normalnie. Ostatnio zaczęłam też jadać razem z nim w salonie... Niestety później siedzę całymi dniami w pokoju gapiąc się w sufit. Może Malik pozwoliłby mi spędzić z nim więcej czasu, ale jak na razie, o to nie pytałam. Bałam się, że mulat mnie wyśmieje. Że znowu będę dla niego nikim. Że znowu powrócimy do punktu wyjścia. Będzie przynosił mi posiłek, mówił "smacznego" i wychodził z pokoju zamykając go na klucz, a kolejnym razem, kiedy go zobaczę, będzie pora obiadowa. Nie chciałam tego. Jestem człowiekiem. I jak każdy inny człowiek, również potrzebuję kontaktu z innymi.
Weszłam do salonu, ale nie zauważyłam tam bruneta, więc skierowałam się do kuchni. Stanęłam w drzwiach i przyglądałam się Malikowi, który krzątał się po pomieszczeniu i wyjmował różne składniki na stół. W końcu jego piękne, czekoladowe oczy spotkały się z moimi, niebieskimi. Lekko się uśmiechnął, co nie powiem, zdziwiło mnie.
- Co tak się patrzysz? - zaśmiał się delikatnie. Ale to nie był śmiech pełen kpiny, który często słyszałam - Dzisiaj mi pomagasz w przygotowaniu kolacji. - uśmiechnęłam się, co było moją jedyną reakcją - Tak się chwaliłaś, że uwielbiasz gotować, no to postanowiłem coś z tym zrobić. - wyjaśnił, założyłam ręce na klatce piersiowej i oparłam się o framugę. Chłopak zauważając, że mnie nie przekonał podszedł do mnie i złapał moją dłoń. - Nie będę Cię dłużej namawiał. Elizabeth! Masz mi pomóc! - głośno się roześmiałam widząc jego udawaną groźną minę - Nie przekonałem Cię? - zapytał z zawiedzioną miną. Pokiwałam przecząco głową, czego później zaczęłam żałować.
Chłopak przysunął się do mnie. Zbliżając się coraz bardziej, patrzył mi głęboko w oczy, które... niesamowicie mnie hipnotyzowały. Sprawiał, że odpływałam, a najgorsze było to, że on doskonale o tym wiedział. Nasze twarze dzieliły dosłownie dwa, może trzy centymetry. Nie wiedziałam, co za chwilę się wydarzy. Brunet oderwał wzrok od moich oczu, kierując go na moje usta. Przekręcił lekko głowę i musnął mój policzek. Zaznaczał delikatnymi pocałunkami ścieżkę do mojego ucha, przy którym się zatrzymał.
- Widzisz? - wyszeptał - Już zaczynasz się zakochiwać. - pokiwałam przecząco głową, na co chłopak cicho się zaśmiał - Oboje wiemy, że mam rację. - przygryzł lekko mój płatek - To tylko kwestia czasu, skarbie.
Odsunął się i spojrzał na mnie z uśmiechem. Trzymał moją dłoń i przyglądał się mi w milczeniu. Ellie, jesteś idiotką.
- Teraz Cię przekonałem, prawda? - zapytał z szerokim uśmiechem. Z wielkim cudem wierzyłam w to, że w tamtym momencie nie było w nim ani krzty kpiny. Nigdy nie zrozumiesz Zayn'a Malika. Raz komplementuje mnie, później traktuje jak... śmiecia, następnie znowu pozwala uwierzyć, że jest inny, a na końcu jest... Tak naprawdę nie wiem, jaki. A tak bardzo bym chciała go zrozumieć...
Brunet pociągnął mnie w stronę stołu. Puścił moją dłoń i sięgnął do szuflady. Wyjął z niej fartuch i zawiązał mi go wokół pasa. - Jeszcze mi się ubrudzisz... - powiedział kończąc wiązać sznureczki fartucha - No to do roboty. - powiedział zacierając ręce - Co najbardziej lubisz gotować? - zapytał entuzjastycznie, mi nie było do śmiechu, wzruszyłam ramionami - Naleśniki? - zapytał, nie uzyskał odpowiedzi - Elizabeth. - podszedł do mnie
- Mogą być. - szybko odpowiedziałam, żeby go zatrzymać, jednak to nie miało miejsca
- Zapomnij o tym, co wydarzyło się przed chwilą, okay? - spojrzałam mu w oczy, choć wiedziałam, że to nie koniecznie może zakończyć się dobrze - Zacznij znowu normalnie ze mną rozmawiać i normalnie się zachowywać. - czekał na moją reakcję - Dobrze?
No i gdzie jest jego logika?
- Jasne. - powiedziałam udając, że jest wszystko okay
*
Witajcie w kolejnej części czwartego rozdziału. :)
Mam nadzieję, że wam się podoba, chociaż wydaje mi się, że ten rozdział jest zdecydowanie najgorszy z tych wszystkich, które się tu znajdują... W ogóle planowałam go usunąć i napisać od nowa... Ale stwierdziłam, że zaryzykuję, no i jest rozdział.
Komentujcie, obserwujcie :)
I mam jeszcze do was prośbę. Ci, którzy byli już na moim pierwszym blogu, już wiedzą, o co chodzi.
PROSZĘ WAS O TO, ŻEBYŚCIE POMOGLI MI WYPROMOWAĆ BLOGA.
CZYTELNIKÓW JEST MAŁO, A MI ZALEŻY NA NICH, JAK KAŻDEMU BLOGEROWI.
NIE MUSZĘ CHYBA MÓWIĆ, ŻE IM WIĘCEJ KOMENTARZY, CZYTELNIKÓW, TYM WIĘKSZA MOTYWACJA DO PISANIA. ;)
Mam nadzieję, że mi pomożecie, bo sama nie dam rady.
Dziękuję za to, że jesteście. :)
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Cudowny! Na moim blogu niedługo pojawi się notka promująca m.in. Twój blog ;)
ReplyDeleteZapraszam do siebie:
warning-you.blogspot.com
Jak to dobrze, że dzisiaj znalazłam tego bloga, przeczytałam wszystko i dodaję oczywiście do obserwowanych :)
ReplyDeleteCo do rozdziału to powiem, że jest świetny. Podobało mi się zachowanie Malika ale z drugiej strony czy było ono szczere? Bo wydaje mi się, że on robi to tylko dlatego, żeby ją w sobie rozkochać. No ale może nie? Może jednak coś do niej czuje? Hmm.
Ellie chyba daje się na to nabrać, chociaż pewnie o tym wie, to i tak jego zachowanie i oczy są hipnotyzujące :D więc sama pewnie bym się i na to nabrała :) Kiedy wyjaśni się sprawa z jej ojcem? Co on takiego robi? Bo czuję, że nie jest on bezpieczny.
No nic, czekam na kolejny z niecierpliwością, pozdrawiam Asiek.
Świetny, cudowny, wspaniały. Przeczytałam skomentowałam :)
ReplyDeleteW wolnych chwilach wpadnij do mnie i zostaw komentarz:
http://i-promise-that-i-will-remember.blogspot.com/
Uwielbiam tutaj Zayna. Jest taki nieobliczalny, raz przyjemny, raz chamski... podejrzewam, że na miejscu głównej bohaterki też bym się w nim zakochała ;)
ReplyDeletePodoba mi się, że nie spieszysz się z łączeniem ich w związek. Nie ma co, przyspieszać tak akcji. I fajnie, że każdy rozdział jest długi, choć jak dla mnie mógłby być jeszcze dłuższy, bo wręcz nie mogę się oderwać od czytania, jak ju zacznę :)
Masz talent :)
Pozdrawiam.
Zayn jest taki boski *.* Nie tylko w realnym świecie, ale też w Twoim opowiadaniu .! Dziewczyno Ty masz talent i nie pozwól, aby się zmarnował! Na pewno będę tutaj częściej wpadać :*
ReplyDeleteczekam na nn ;D
zapraszam:
♦ http://when-you-look-away.blogspot.com/
suuuuupeeer <3
ReplyDelete