Thursday, 13 March 2014

EIGHT

~~ I NAGLE ZACZYNA CI BRAKOWAĆ WSZYSTKIEGO, CO Z NIM ZWIĄZANE. NAWET TEJ KPINY, KIEDY SIĘ Z CIEBIE ŚMIAŁ.
TO CHORE.  ~~

- Chodźmy do kawiarni. - poprosiłam, zanim przyjaciółka zdążyła ponownie się na mnie wydrzeć
Skinęła głową i w milczeniu wyszłyśmy z mojego domu. Zapadła grobowa cisza. Zdziwiło mnie to. Byłam pewna, że zaraz znowu wybuchnie. A teraz miałam wrazenie, że intensywnie nad czymś myśli. Postanowiłam jej nie przerywać.
- Nie. Co ja kurwa robię? - zatrzymała się nagle z krzykiem. Byłam zdezorientowana. - Nie dajesz znaku życia przez jebany miesiąc, a ja jeszcze się zastanawiam, czy może powinnam Cię przeprosić za to, że niepotrzebnie tak na Ciebie nawrzeszczałam? - zaśmiała się z kpiną - To żałosne. Ty masz mnie w dupie, a ja się przejmuję, tym, że mogłam Cię urazić.
- Nie masz racji. - powiedziałam patrząc jej w oczy
- Ah tak? - skierowała swój wzrok na mnie - Czyli chcesz mi powiedzieć, że to prawda z tymi wakacjami, tak? - ponownie się zaśmiała - Wiesz co... Swojej mamie możesz wciskać takie bajeczki, ale ja się nie nabiorę. - rzuciła i ruszyła przed siebie
- Masz racje. Ale nie mogłam powiedzieć jej prawdy! - zatrzymała się i odwróciła w moją stronę - Nie odbierałam telefonu, bo nie mogłam. - moje oczy się zaszkliły
- Niby dlaczego? - założyła ręce na piersi
- Chciałabym Ci powiedzieć, ale nie mogę. - zwróciłam swój wzrok na moje buty - Przepraszam. - wyszeptałam. Pokręciła z dezaprobatą głową i ponownie chciała ruszyć w stronę, jak mniemam, swojego domu. - Kell! - krzyknęłam za nią. Proszę Cię, wybacz mi. Obiecuję, że to już nigdy się nie powtórzy. Wiem, że obiecałyśmy sobie brak jakichkolwiek tajemnic, ale o tym nie może wiedzieć nikt. - podeszła do mnie
- Nawet twoja przyjaciółka? - zapytała spokojnie - Przecież wiesz, że Cię kocham jak siostrę. - spojrzała mi w oczy - El, ja się o Ciebie martwię. - wyszeptała przytulając mnie do siebie
- Wiem. Właśnie dlatego nie mogę Ci powiedzieć. - wyszeptałam ściskając ją w moich ramionach
- To jest jedyna rzecz o której nie wiem, tak? - lekko odsunęła mnie od siebie po to, aby spojrzeć w moje zapłakane oczy. Przytaknęłam. - Nie płacz już. Wyglądasz jak potwór. - zaśmiała się wycierając moje łzy
Wróciła moja Kelly.


- A jak tam twój kochający tatuś? - zapytała zjadając ostatni kawałek ciasta, które sobie zamówiłyśmy w naszej ulubionej kawiarni
- Daj spokój. - westchnęłam - Mama jest w niego zapatrzona. Nie da sobie nic wytłumaczyć. - odsunęłam lekko talerzyk po ciastku - Dowiedziałam się, że ojciec chce wyłudzić od mamy pieniądze na spłatę długów.
- Jakich długów? - zdziwiła się - Przecież jedyne problemy, jakie zawsze miał z pieniędzmy, to na co je wydać. - stwierdziła - Jego firma zbankrutowała? - wzruszyłam ramionami, dając jej do zrozumienia, że nie znam odpowiedzi na to pytanie - No to skoro nie, to skąd te długi? - upiła łyk kawy
- Narkotyki. - powiedziałam cicho
- Żartujesz. - zaprzeczyłam - Ja pierdole. - złapała się za głowę - Skąd wiesz? - zapytała. I tu się zaczynają schody...
- To ma związek z tym moim zniknięciem... - spuściłam głowę. Przyjaciółka tylko ciężko westchnęła
- Okay. Nie pytam. - spojrzała mi w oczy - Przekonaj jakoś mamę...
- Próbowałam. - przerwałam jej - Już się o to pokłóciłyśmy.
Przyjaciółka podeszła do mnie i mocno mnie przytuliła. Tego mi brakowało przez ostatni miesiąc. Poklepała mnie pokrzepiająco po plecach i wróciła na swoje miejsce.
- Kell. - zwróciła swój wzrok na mnie - Wiem, że to głupie, ale mam dziwne wrażenie, że ktoś nas obserwuje.
Zobaczyłam nutkę strachu w jej oczach. Brunetka rozejrzała się po kawiarni kilka razy. Penetrowała wzrokiem każdego, kto znajdował się w zasięgu jej wzroku. Pokręciła przecząco głową. Czyli to tylko błędne wrażenie. Uspokoiłam się trochę i uśmiechnęłam się do przyjaciółki. Pogadałyśmy jeszcze jakiś czas, po czym wyszłyśmy z kawiarni. Na dworze zrobiło się już ciemno. Nic dziwnego. W końcu było już grubo po 21. Jeszcze chwila i wyrzuciliby nas z tej kawiarni. Powolnym krokiem szłyśmy w stronę naszych domów. Mieszkałyśmy niedaleko siebie, co było wielkim udogodnieniem w naszym przypadku. Znowu to uczucie powróciło. Obejrzałam się za siebie i nikogo nie ujrzałam.
- Kelly, chodźmy może trochę szybciej, co? - zwróciłam się do przyjaciółki
- Znowu? - przytaknęłam
Przyjaciółka znowu rozejrzała się po okolicy.
- Nikogo tu nie widzę, ale chodźmy. - chwyciła moje przedramię. Przyspieszyłyśmy kroku.

Po kilku minutach byłyśmy już pod domem brunetki. Zatrzymałyśmy się.
- Może Cię odprowadzę, co? - zapytała z wyraźnym przejęciem, uśmiechnęłam się lekko
- Daj spokój. To tylko kilka kroków. - pocałowałam przyjaciółkę w policzek i ruszyłam w stronę mojego domu
Po chwili byłam już na podjeździe, ujrzałam pewnego mężczyznę. Spokojnie to normalne, że spotkałaś jakiegoś faceta. Wszyscy przecież nie siedzą w domu. To przekonanie zniknęło, kiedy mężczyzna zaczął się do mnie zbliżać. Szybko, idź do domu! Moja podświadomość kolejny raz miała rację, a ja jak idiotka stałam i się mu przyglądałam. Był coraz bliżej mnie. Blondyn przystanął na przeciw mnie i spojrzał mi w oczy. Czekałam na jakąkolwiek reakcję.
- Ty jesteś Elizabeth Burn? - Skąd on wie jak się nazywam, co? Przytaknęłam i znowu czekałam. Byłam ciekawa, co się teraz stanie, ale nie czułam strachu. W jednej chwili, całe przerażenie gdzieś wyparowało. Blondyn zaśmiał się szyderczo. - Już znam twój adres. - powiedział z uśmiechem, puścił mi oczko i odszedł. Co to miało znaczyć, co? Kim on był? Czego ode mnie chciał?
Miałam tylko nadzieję, że on nie miał nic wspólnego z Zayn'em. Weszłam do domu i zamknęłam drzwi na klucz. W całym mieszkaniu było ciemno. Mama już śpi. Jak najciszej udałam się do mojego pokoju. Opadłam bezwładnie na łóżko. Przed oczami cały czas miałam obraz blondyna. "Już znam twój adres." I co z tego? Nie on jeden go zna. Ciężko westchnęłam i udałam się do łazienki. Wzięłam szybki, orzeźwiający prysznic i przebrałam się w moją koszulę nocną. Położyłam się na łóżku i zamknęłam oczy w celu zaśnięcia, jednak coś mi przeszkodziło. Wzięłam telefon do ręki i otworzyłam wiadomość od Kell.
"Wszystko w porządku?"
Jak najszybciej kliknęłam "odpisz".
"Jasne, że tak. Dobranoc."
Odłożyłam telefon na szafkę nocną stojącą obok mojego łóżka. Ułożyłam się wygodnie na plecach i ślepo gapiłam się w biały sufit. Ten mężczyzna nie dawał mi spokoju. Mam nadzieję, że już nigdy go nie zobaczę. Chociaż jego słowa na to nie wskazywały. "Już znam twój adres." Jego głos po raz kolejny odbił się w mojej głowie. Dość. Postanowiłam myśleć o czymś innym, bo na sen nie mogłam liczyć.

- Znikam z twojego życia wraz z problemami, które miałaś kiedykolwiek przeze mnie. - nie spuszczał wzroku z moich tęczówek - Przeproś swoją mamę... I dopilnuj, żeby ten chuj nie wyrwał od niej ani grosza. - coraz więcej łez pojawiało się w moich oczach - Nie płacz. - wyszeptał. Głos mu się załamał. Wytarł moje łzy i mówił dalej. - Kiedyś mi podziękujesz za to, że nie ma mnie już w twoim życiu.

Nie, Zayn. Nigdy Ci za to nie podziękuję.
Po moim policzku spłynęła samotna łza. Szybko ją wytarłam.
Minęła chwila... I już przeniosłam się do bajkowej krainy Morfeusza.


***


Znowu kazał mi na siebie czekać. Czy on nigdy nie może przyjść punktualnie? Zastanawiacie się, kto to taki. Oczywiście mój tatuś. Obiecałam zarówno sobie, jak i Zayn'owi, że nie pozwolę mu wykorzystać mamy. Dlatego właśnie czekałam jak głupia na niego w kawiarni. Ma już ponad piętnaście minut spóźnienia. Wreszcie raczył się pojawić.
- Cześć, Elizabeth. - wita się ze mną i siada na przeciwko mnie
- Nie mów tak do mnie. - warknęłam. Ile można powtarzać? W ten sposób mogła się do mnie zwracać tylko jedna osoba. Nie muszę mówić, kto.
- Cieszę się, że postanowiłaś się ze mną spotkać. - zignorował moje słowa
- Ja na twoim miejscu bym się tak nie cieszyła. - warknęłam - Dlaczego nagle sobie o nas przypomniałeś, co? - Przecież i tak nie powie prawdy.
- Zrozumiałem swój błąd. Chciałem go naprawić. - Ta... - Wiem, że może być...
- Nie sądzisz, że jesteś już w takim wieku, że należałoby się nauczyć mówić prawdę? - przerwałam mu
- O czym ty mówisz? - udawał zdziwionego, co nie bardzo mu wyszło
- Zayn Malik. - Nie wiedziałam, czy dobrze robię informując go o tym, że znam jego wroga, ale postanowiłam zaryzykować - Mówi Ci coś to nazwisko? - cisza - Wiem, że tak. Nawet nie musisz udawać.
- Nie wiem, kim on jest. Przysięgam. - uciekł wzrokiem
- Wiem więcej, niż Ci się wydaje. - poinformowałam - Jesteś zadłużony u jakiegoś tam Jake'a na kilkanaście tysięcy. Odezwałeś się do mamy tylko dlatego, że potrzebujesz pien...
- Przestań. - powiedział cicho, zaśmiałam się kpiąco
- Wiesz... - westchnęłam - Kiedy ostatnio przyszedłeś do Zayn'a... - jego oczy powiększyły się kilkukrotnie - ... Siedziałam u niego w kuchni.
- Co ty tam robiłaś? Skąd go znasz? - zaniepokoił się - Ellie, on jest niebezpieczny. Jesteście razem? Nie powinnaś się z nim spotykać. Niesie za sobą same kłopoty.
- Dlaczego się nie pochwaliłeś, że miałeś jeszcze jedną córkę? - zapytałam ignorując jego słowa
- Nie chciałem, Cię do siebie zniechęcić. - stwierdził - Victoria, jest cudowna. Na pewno byście sie dogadały.
- Chciałeś powiedzieć: była cudowna. - znowu się zdziwił. Nie wierzę. Nie wiedział, że jego córka nie żyje. - Nigdy w życiu jej nie widziałam na oczy, a jestem pewna, że wiem więcej na jej temat niż jej kochający ojciec. - podniosłam lekko głos - Jeżeli chciałbyś wiedzieć, to Victoria naprawdę myślała, że wreszcie zyskała ojca. - moje oczy się zaszkliły - Pomimo tego, że wasze kontakty nie trwały długo, ona bardzo się z Tobą zżyła. - pojedyncza łza spłynęła po moim policzku - I nagle postanowiłeś odejść, a ona nie mogła sobie poradzić z kolejną stratą ojca, którego kochała. - nie powstrzymywałam łez, których było coraz więcej - Nie znałam jej, ale przez Ciebie całkiem straciłam szansę na to, że kiedykolwiek poznam moją przyrodnią siostrę. Ona... - głos mi się załamał - ... przez Ciebie popełniła samobójstwo. - spojrzałam mu w oczy, po czym wyszłam z kawiarni
Wytarłam łzy, które całkiem zniszczyły mój delikatny makijaż. Wtedy mnie to nie obchodziło. Nie rozumiem, jak można być tak nieczułym, pozbawionym wszelkich uczuć człowiekiem. On nawet się nie przejął, że jest winny śmierci własnej córki. To było moje ostatnie spotkanie z nim. Już nigdy więcej nie zobaczy mnie na oczy. Przecież i tak mu na tym nie zależy.
Szłam wolnym krokiem w stronę mojego domu, kiedy to dziwne wrażenie, że ktoś mnie śledzi, wróciło. Obejrzałam się za siebie i nikogo nie ujrzałam. Przyspieszyłam kroku.
Po kilkunastu minutach byłam już w domu. Przywitałam się z mamą i już chciałam iść do swojego pokoju, kiedy ta mnie zatrzymała.
- Ellie, dziecko. Co sie stało? - zapytała przerażona
- Nic takiego, mamo. - pojedyncze łzy znów zaczęły spływać po moich policzkach. Mama zaciągnęła mnie do salonu i posadziła na kanapie. Sama zajęła miejsce tuż obok mnie zamykając mnie w szczelnym uścisku. - Ja wiem, że już przarabiałyśmy to milion razy, ale naprawdę nie powinnaś ufać ojcu. - wyszeptałam - On Cię oszukuje. Chce Cię wykorzystać. - tłumaczyłam - Potrzebuje twoich pieniędzy, bo jest zadłużony i tylko dlatego się odezwał. - wyjaśniłam - Ja wiem mamo, że ty go kochasz i nie chcesz w to uwierzyć, ale on nie zasługuje na twoje wybaczenie. Nie chcę, żeby znowu Cię zranił i...
- Ellie, nie wiem dlaczego ty tak bardzo go nienawidzisz. - przerwała mi - Dlaczego nie chcesz uwierzyć w to, że sie zmienił? - spojrzała mi w oczy
- Bo ludzie tacy, jak on się nie zmieniają. - powiedziałam - Nie zmuszaj mnie do tego, żebym mu wybaczyła, bo tego nie zrobię. I nie ustawiaj nam już więcej spotkań, bo nie mam ochoty go widzieć. - wstałam - Nie chcę go oglądać w tym domu. - powiedziałam stanowczo
- Nie obchodzi mnie to. - stwierdziła - Będę się z nim spotykać czy Ci się to podoba, czy nie. I będzie tu przychodził, bo ja tego chcę! - zaczęła krzyczeć
- Dobrze. - powiedziałam i wybiegłam do swojego pokoju
Wyjęłam walizkę spod mojego łóżka i jak najszybciej zaczęłam pakować swoje rzeczy do niej. Kiedy walizka była już pełna, chwyciłam mniejszą torbę podróżną i zapakowałam do niej najpotrzebniejsze rzeczy, które nie zmieściły się w walizce. Usiadłam na łóżku i chwyciłam swój telefon. Zawahałam się. Zayn. Nie. Do niego nie zadzwonię. Kelly. Nacisnęłam zieloną słuchawkę i czekałam, aż usłyszę jej rozpromieniony głos.
- Hey El! - krzyknęła radośnie
- Mam prośbę. - powiedziałam cicho, nastała cisza - Mogłabyś mnie przenocować kilka dni? - zapytałam
- Jasne, ale co się stało? - zapytała zaniepokojona
- Obiecuję Ci, że wszystko wyjaśnię, ale na miejscu. - wyszeptałam
- Wyjdę po Ciebie. - poinformowała i zakończyła połączenie
Bez zastanowienia chwyciłam walizkę i torbę i wyszłam z pokoju zamykając go. Schowałam klucz do kieszeni i zeszłam na dół.
- Boże, co ty wyprawiasz?
- Wyprowadzam się. - powedziałam oschle
- Nie możesz...
- Jestem pełnoletnia. - rzuciłam i wyszłam z domu
Po chwili moje oczy ujrzały brunetkę biegnącą w moją stronę. Przyciągnęła mnie do siebie i mocno przytuliła. Oderwałyśmy się od siebie i bez słowa ruszyłyśmy w stronę jej domu. Po chwili znajdowałyśmy się w domu Kelly.
- Zaraz zrobię Ci trochę miejsca w szafie. - oznajmiła podając mi kubek gorącej czekolady - Zawsze pomaga. - uśmiechnęła się lekko
Zaczęła przekładać swoje rzeczy, w wyniku czego po chwili było już wystarczająco dużo miejsca na moje ubrania. Odstawiłam kubek na niewielki stolik stojący w rogu pokoju. Wstałam i chciałam sięgnąć po moją walizkę, jednak zatrzymała mnie dłoń brunetki.
- Później się wypakujesz. - spojrzałam na nią - Teraz powiedz mi co się dzieje. - usiadłam obok niej i spuściłam wzrok
- Znowu pokłóciłam się z mamą. - westchnęłam - Ja już nie mam siły. - moje oczy się zaszkliły - Tłumaczę jej, że ojciec nie jest wart jej zainteresowania, ale ona nie chce mnie słuchać. - Powiedziałam, że nie chcę go widzieć w domu. Wtedy ona powiedziała, że i tak będzie go zapraszać. - opowiedziałam - Spakowałam swoje rzeczy i zadzwoniłam do Ciebie. - streściłam
- A może rzeczywiście trochę przesadzasz? - powiedziała cicho. Spojrzałam w jej ciemne oczy
- Kell. Nigdy w życiu nie widziałam osoby, która byłaby równie egoistyczna i bezduszna. - wyznałam - Mama nie wie o nim wszystkiego, dlatego mu ufa.
- A ty wiesz o nim wszystko? - pogładziła moje dłonie
- Może nie wszystko, ale na pewno dużo więcej. - spojrzała na mnie pytająco - Kell, ja naprawdę chciałabym Ci powiedzieć... - zerknęłam w jej oczy, które mówiły mi, że przecież to moja przyjaciółka.Westchnęłam ciężko - Nie jestem, a raczej nie byłam jego jedyną córką. - jej oczy powiększyły się kilkukrotnie - Ona była młodsza ode mnie. Teraz miałaby jakieś 16 lat.
- Co się z nią stało? - zapytała z przerażeniem
- Zabiła się. - wyszeptałam ledwodosłyszalnie - Przez ojca. Historia jest podobna do mojej... Tyle, że nią zaczął się "interesować" wcześniej. - zaczęłam opowiadać. Wiedziałam, że mogę jej zaufać - Był przez jakiś czas, a później sobie poszedł. Nie wytrzymała tego i... stało się. - poczułam uścisk, który od razu odwzajemniłam
- El? - odsunęłam się lekko od brunetki i spojrzałam jej w oczy - Skąd wiesz? - zapytała. Spuściłam wzrok. Wahałam się. Nie wiedziałam, czy mam jej powiedzieć.
- Nie chcę o tym teraz mówić. - zakończyłam temat
Wstałam i otworzyłam moją walizkę. Zaczęłam wypakowywać swoje ubrania. Nie mogłam jej powiedzieć. Zaraz zacząłby się temat Zayn'a. Nie uniknęłabym wyrzutów Kell: "Przecież mówiłaś, że nie chcesz mieć z nim nic wspólnego."
Po chwili wszystkie moje rzeczy znajdowały się w szafie brunetki. Położyłam się obok niej i obie w milczeniu wpatrywałyśmy się w sufit.
- Jesteś głodna? - zapytała, zaprzeczyłam - Jutro zabieram Cię na zakupy.
Nawet nie próbowałam zaprzeczyć, bo wiedziałam, że to nic nie da.

*
 Hej misiaki! Witajcie! :*
Zdziwione? :)
Miałam dodać rozdział jutro (to już wiecie xD), ale nie wiem, czy jutro miała chwilkę, żeby zrobić cokolwiek... W każdym razie, mam nadzieję, że rozdział nie jest najgorszy, choć tak naprawdę, nic się nie dzieje...
Cóż... Co do rozdziału to chyba tyle...

ZAPRASZAM DO ZAKŁADKI "QUESTIONS"!!!
Mam nadzieję, że ta zakładka przypadnie wam do gustu i w jakiś sposób pomoże. :)

No to tyle na dziś. :)
Widzimy się w następnym rozdziale :))
Kocham was! Nie zapominajcie. ;D

CZYTASZ = KOMENTUJESZ

6 comments:

  1. czekam na next !! super rozdział:)

    ReplyDelete
  2. Jak to nic się nie dzieje? A spotkanie z ojcem? A wyprowadzka? A spotkanie z przyjaciółką? A... :D
    No swoja drogą to El dała czadu, naskoczyła na ojca i bardzo dobrze, ciekawa jestem jaka była jego reakcja na to wszystko co mu powiedziała. No i gdzie Malik? Brakuje mi go tutaj i to strasznie, tęsknie! :D I mam nadzieję, że szybko się pojawi.
    Rozdział świetny, bardzo mi się go przyjemnie czytało, mogłabym tak czytać i czytać w nieskończoność, ale zostało mi tylko czekanie na następny rozdział :) Pozdrawiam Asiek :*

    ReplyDelete
  3. świetny <3
    już myślałam, że to Zayn ją śledzi.. :D
    czekam na pojawienie się Zayna.
    kocham ! <3

    ReplyDelete