WAŻNA NOTKA NA DOLE!
PRZECZYTAJ
Ktoś uparcie szturchał mnie w ramię, a ja miałam ochotę mu przywalić. Dlaczego on śmie mnie budzić, podczas gdy ja jestem w stanie błogości?
- Bethy.. Wstawaj. - ponownie mnie szturchnął - No już. - mruknęłam niezadowolona i odwróciłam się plecami do Malika próbując kontynuować mój cudowny sen... - Panno Elizabeth Burn, jeśli pani natychmiast nie wstanie, będę zmuszony uciec się do ostateczności. - powiedział ostrzegawczo. Uśmiechnęłam się delikatnie, ale nie miałam zamiaru wstawać. Jeszcze nie. Wyciągnęłam poduszkę i zakryłam nią swoją głowę, co wywołało cichy śmiech bruneta. - No wstań. - poprosił
- Nie. - mruknęłam i wtuliłam się w miękki materac
Zayn westchnął ciężko. Odsunął kołdrę z mojego ciała. Próbowałam zatrzymać materiał na swoim miejscu, ale brunet stanowczo zrzucił go na podłogę. Postanowiłam to zignorować. Przewróciłam się z powrotem na plecy i kontynuowałam moje próby ponownego zaśnięcia. Przez chwilę nie czułam obok mnie obecności Malika, jednak nie trwało to długo. Chłopak delikatnie podwinął do góry jego koszulkę, którą miałam na sobie. Znieruchomiałam. Czekałam na kolejny ruch bruneta. Odcisnął swoje miękkie usta na moim rozgrzanym brzuchu. Mimowolnie się uśmiechnęłam. Mocniej zacisnęłam dłonie na poduszce, którą nadal trzymałam na swojej głowie.
- Jesteś pewna, że nie chcesz wstać? - zapytał składając kolejny pocałunek na moim ciele. Czekałam na więcej. - Nie jestem pewien, czy to dobra decyzja, panno Burn. - powiedział cicho. Po raz kolejny poczułam słodki pocałunek. - Masz ostatnią szansę. - poinformował - Wstajesz? - zapytał. Mruknęłam w odpowiedzi. Chłopak odsunął się ode mnie, a ja nie wiedziałam, co robi. Poszedł sobie? Niemożliwe.
Wracaj, Zayn! I weź ze sobą koniecznie swoje pyszne usta!
Materac ugiął się pod jego ciężarem. Uśmiechnęłam się. Jednak się nade mną zlitował. Przemieszczał się na kolanach przez łóżko. Usłyszałam ciche brzdęknięcie.
Co to jest? Co on kombinuje?
Czekałam dalej. Klęknął mając mnie między swoimi nogami. - Wiesz... Jesteś uroczą dziewczynką i pozwolę Ci jeszcze się wycofać. - powiedział namiętnym głosem i czekał na moją odpowiedź, której nie otrzymał. Usłyszałam jego cichy śmiech. Znowu ten dźwięk. Co to, do cholery jest? Pochylił się nad moim brzuchem i znowu pocałował moją rozgrzaną skórę, ale tym razem nie poczułam tego ciepła bijącego od bruneta. Miał coś w ustach. Coś zimnego. Coś bardzo zimnego. Lód. Otworzył usta pozwalając kostce lodu swobodnie opaść na mój brzuch. Pisnęłam i gwałtownie podniosłam się do pozycji siedzącej zrzucając z mojego ciała kostkę. Ten lód był naprawdę zimny! Odrzuciłam poduszkę na bok i gniewnie spojrzałam na Malika. Chłopak był rozbawiony całą sytuacją. Wpatrywał się we mnie z uśmiechem nadal mając mnie między nogami. - Przekonałem Cię? - zapytał z zadziornym uśmiechem. Założyłam ręce na klatce piersiowej w geście frustracji i odwróciłam wzrok od Malika. Ten tylko się zaśmiał. Jeszcze nigdy nie widziałam go tak zadowolonego z siebie. - Ostrzegałem Cię. - uśmiech nie znikał z jego twarzy. Spojrzałam na niego.
- Myślałam, że ty chcesz... - zacięłam się. Chłopak z zainteresowaniem wpatrywał się we mnie unosząc jedną brew. - No wiesz... - zarumieniłam się. Kąciki jego ust lekko się uniosły. Doskonale wiedział o czym mówię. Skierowałam wzrok na swoje dłonie
- Co chcę? - zapytał. Ta sytuacja coraz bardziej go bawiła, a ja byłam zażenowana. Przysunął się do mnie jeszcze bliżej. Lekko mnie popchnął tak, że leżałam teraz pod nim. Nasze twarze były bardzo blisko siebie. Wpatrywał się we mnie wyczekująco.
- Jestem na Ciebie zła. - powiedziałam w końcu naburmuszonym tonem nie patrząc na niego. Zayn cicho się zaśmiał
- Poważnie? - uniósł jedną brew. - Czemu? - Och, Boże. Zayn, natychmiast przestań się uśmiechać! - Co ja takiego zrobiłem? - spojrzał na mnie niewinnie. Posłałam mu karcące spojrzenie. Oparł swoje łokcie po obu stronach mojej głowy i z zaciekawieniem wpatrywał się w moje oczy. - No słucham. - Podparł dłonią swoją brodę. - Za co jesteś na mnie zła? - uniósł jedną brew. Jego nadal to wszystko bawiło! Ja jestem na niego zła, a on nic sobie z tego nie robi. Świetnie.
- Wydaje mi się, że czegoś ode mnie potrzebowałeś, skoro mnie obudziłeś. Nawet mi się wydawało, że to coś pilnego. Jestem pewna, że nie mam wystarczająco czasu, żeby omówić wszystko. - zaskoczyłam go. Wyprostował się, ale nadal pochylał się nade mną
- Aż tyle tego jest? - założył mi kosmyk włosów za ucho - Kto by pomyślał, że może pani być taka gniewna, panno Burn. - pokręcił z udawaną dezaprobatą głową. Położył się obok mnie i nadal się we mnie wpatrywał - Mimo wszystko myślę, że zdążysz. - uśmiechnął się zadziornie
- Jestem zła na Ciebie za to, że mnie przetrzymywałeś u siebie. Za to, że mnie w sobie rozkochałeś - uśmiech z jego twarzy zniknął
- Nie chciałem tego. - przerwał mi, uniosłam brew
- Doprawdy? - przekręciłam się na bok i patrzyłam mu w oczy - Sam mi powiedziałeś, że planujesz mnie w sobie rozkochać. - westchnął - Ale to w ostateczności mogę Ci wybaczyć. - uśmiechnęłam się zadziornie. Pogładziłam palcami jego policzek.
- Rozumiem, że to nie koniec listy.
- Za to, że mnie zostawiłeś. - powiedziałam ostrożnie czekając na jego reakcję. Jego mięśnie momentalnie się zacisnęły. Chciał coś powiedzieć, ale położyłam mu palec na usta sygnalizując, aby nic nie mówił. - Wiem. - wyszeptałam i lekko musnęłam jego usta - Wymieniać dalej? - uśmiechnął się - Za to, że mnie śledziłeś. Za to, że... - zacięłam się. Moje policzki ponownie pokryły się różem. Spuściłam wzrok. - Najbardziej jestem zła za dzisiejszy poranek. - wybrnęłam
- Dzisiejszy poranek? - uniósł brew. Humor wyraźnie mu się polepszył. - A co takiego wydarzyło się dzisiejszego ranka?
- Rozczarowałeś mnie. - wyszeptałam. Byłam coraz bardziej czerwona, a on wwiercał we mnie swój wzrok. Zaśmiał się i przyciągnął mnie do siebie. Pocałował mnie w głowę. - Lubisz mnie dręczyć, prawda?
- O, Bethy... Żebyś wiedziała, jak bardzo. - westchnął - Lubię patrzeć, jak się rumienisz. Wyglądasz wtedy tak... słodko. - ucałował moje czoło i mocniej mnie do siebie przyciągnął - Ale nadal nie wiem, o co Ci chodziło z tym dzisiejszym porankiem.
- Zayn! - pisnęłam. Brunet tylko się zaśmiał
- Obiecuję, że to dokończę. Ale muszę teraz gdzieś wyjść. - spojrzałam na niego pytająco - To nie potrwa długo. - Wstał z łóżka i ponownie na mnie spojrzał, pochylił się nade mną i czule mnie pocałował - Wrócę, jak tylko przejdzie Ci ta złość na mnie. - uśmiechnął się
- To lepiej nigdzie nie idź. - zaśmiałam się i przyciągnęłam go do siebie. Złączyłam nasze usta w namiętnym pocałunku.
- Przestań mnie tak całować, bo naprawdę się na Ciebie rzucę. - ostrzega, ostatni raz musnął moje usta - Niedługo będę z powrotem. - uśmiechnął się i wyszedł
Postanowiłam wziąć się w garść. Niechętnie wstałam z łóżka. Skierowałam się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic. Związałam włosy i ubrałam się. Skierowałam się na dół. Przygotowałam sobie śniadanie i zajęłam się posiłkiem. Później po sobie posprzątałam. Udałam się do salonu. Wygrzebałam z torebki mój telefon. Spotkałam się z mnóstwem nieodebranych połączeń i jedną wiadomością tekstową.
"Kochanie, martwię się o Ciebie. Dzwoniłam mnóstwo razy. Wszystko w porządku? Kocham Cię.
Mama"
Szybko wyszukałam jej numer i nacisnęłam zieloną słuchawkę. Dawno nie rozmawiałyśmy i choć byłam na nią zła, tęskniłam. Po kilku sygnałach, usłyszałam jej głos.
- Ellie! Wreszcie. Tak się o Ciebie martwiłam.
- Wiem, mamo. Wszystko w porządku. - starałam się ją uspokoić
- Tęskniłam za Tobą.
- Ja też, mamo. - powiedziałam zgodnie z prawdą
- Gdzie jesteś? Rozmawiałam z Kelly. Myślałam, że z nią mieszkasz. - z moich ust wymsknęło się westchnienie.
- Mieszkałam. Pokłóciłyśmy się. - wyjaśniłam
- Masz gdzie mieszkać? W każdej chwili możesz wrócić do domu, mam nadzieję, że pamiętasz.
- Tak, pamiętam. To nie będzie konieczne. Jestem bezpieczna. - zapewniłam
- No dobrze. Przepraszam, kochanie. Muszę kończyć. Jestem w pracy. Kocham Cię.
- Rozumiem. Też Cię kocham. - zakończyłam połączenie
Westchnęłam. Naprawdę za nią tęskniłam. Mam nadzieję, że Ian nie owinął jej sobie wokół palca.
Odłożyłam telefon na stolik i podeszłam do mojej walizki. Wygrzebałam z niej książkę i wróciłam do salonu. Usadowiłam się na wygodnej kanapie i rozpoczęłam moją lekturę. Uwielbiam tą książkę. Czytam ją już trzeci raz. Nigdy mi się chyba nie znudzi. Ułożyłam się jeszcze wygodniej. Po jakimś czasie moje powieki wydawały się być coraz cięższe. W końcu przegrałam z nimi moją walkę. Odpłynęłam...
Usłyszałam ciche trzaśnięcie drzwi, ale nie byłam pewna, czy to dzieje się naprawdę, czy to tylko mój sen. Przekręciłam się na drugi bok. Poczułam, jak ktoś wyciąga mi z ręki książkę. Czyli to jednak nie sen. Mruknęłam coś niezrozumiałego. Silne ramiona podniosły mnie z kanapy. Uderzył we mnie intensywny zapach męskich perfum, a po chwili miękkie usta odcisnęły się na moim czole. Zayn. Uśmiechnęłam się delikatnie.
- Wiem, że udajesz. - zaśmiał się niosąc mnie gdzieś. Próbowałam się nie zaśmiać, a nie było to najłatwiejszą rzeczą. Powieki nadal miałam mocno zaciśnięte. Wtuliłam się w twardy tors bruneta. W sumie, to mogłabym tak usnąć... - Nie dajesz za wygraną.- powiedział, a ja mogłabym się założyć, że na jego twarzy maluje się piękny uśmiech. - Jesteś pewna, że śpisz? - nie odpowiedziałam. Mulat dalej mnie gdzieś niósł nie spiesząc się. Nie przeszkadzało mi to. Mogłabym cały czas być w jego ramionach. Jeszcze bardziej się wtuliłam w rozgrzane ciało Malika. Ten tylko się zaśmiał. - No, skoro pani ma taki twardy sen... - westchnął, po czym kopnął w jakieś drzwi. Znowu coś kombinuje. Do moich uszu dotarł dźwięk lejącej się wody... O nie. Zanim zdążyłam jakkolwiek zareagować, brunet stanął pod prysznicem ze mną na rękach. Zimna woda. Piszczę, a Malik się śmieje. Wreszcie mnie puszcza, a ja patrzę na niego gniewnie z założonymi rękoma. Zimna woda nas oblewa, a mulat jest jak najbardziej z siebie zadowolony. - No co? Musiałem Cię jakoś obudzić. - broni się z uśmiechem. Przełącza wodę. Teraz jest o wiele cieplejsza i przyjemniejsza.
- To moje ulubione spodnie. - warknęłam wskazując tę część garderoby
- Przecież to tylko woda. - wzruszył z rozbawieniem ramionami
- Wypuść mnie stąd. - rozkazuję, jednak brunet nie ma zamiaru się przesunąć - Jestem na Ciebie wściekła. - oznajmiłam
- Jeszcze rano byłaś tylko zła. - zakpił. Przysunął się do mnie. Unikałam go wzrokiem. Objął mnie w talii i jeszcze bardziej do siebie przyciągnął. Nie reagowałam. Nie patrzyłam na niego. - Co dziś robiła moja ukochana dziewczyna? - zapytał sądząc, że już mi przeszło. Milczałam nadal na niego nie patrząc. - Aż tak zła? - zapytał z uśmiechem. Nie odpowiedziałam. - Nie rozmawiasz ze mną? - Wpatrywałam się w ściany prysznica, a on nadal się uśmiechał - A co, jeśli chciałbym naprawić dzisiejszy poranek? Podobno Cię rozczarowałem. - Zbliżył swoje usta do mojej szyi, a po chwili złożył na niej delikatny pocałunek. Zamknęłam oczy. O nie, Malik. Nie będzie tak łatwo. - Uparta z Ciebie kobieta, Elizabeth. - stwierdził, a ja nadal nie reagowałam - Podoba mi się to. - wyszeptał wprost do mojego ucha. Przygryzł lekko jego płatek. Uwielbiałam to... Jednak nadal nie dawałam mu tej satysfakcji. Malik wyłączył wreszcie wodę. - Chyba muszę Cię jakoś przeprosić..- chwycił mój podbródek zmuszając mnie do spojrzenia w jego tęczówki. Po chwili jego usta opadły na moje. Próbował rozchylić moje wargi, jednak mu na to nie pozwoliłam. Oderwał się na mnie. Spuścił wzrok i z uśmiechem pokręcił głową. - Wiesz, że jeszcze bardziej mnie pociągasz, kiedy grasz niedostępną? - Nachylił się i ucałował moją szyję. Po chwili poczułam, że lekko przygryza i zasysa moją skórę. Nie! Jestem pewna, że mam teraz malinkę. Świetnie, Malik. Spojrzał w moje oczy. - Kolejny powód do złości, panno Burn. - uśmiechnął się szeroko. Chciał ponownie mnie pocałować, ale przeszkodził mu dzwoniący telefon.Wyszedł z kabiny prysznicowej i wziął do ręki telefon. Po chwili ja również opuściłam to nieszczęsne miejsce. Zdjęłam z siebie przemoczone ubranie. Czułam na sobie palący wzrok Zayn'a. Odebrał telefon i nadal wpatrywał się w każdy mój ruch. Wytarłam mokre włosy, a później ciało. Owinęłam się miękkim ręcznikiem i wyszłam z łazienki. Wygrzebałam z walizki czyste ubrania. Miałam na sobie już bluzkę. Już chciałam założyć spodnie, kiedy poczułam dłonie bruneta na mojej talii. Wyprostowałam się i ciężko westchnęłam.
- Nie sądzę, żeby było Ci potrzebne ubranie. - mruknął seksownie do mojego ucha... Chwileczkę, jestem na niego zła. Nie dam się tak po prostu omotać. Musisz się bardziej postarać, Malik. Wyrwałam się z jego objęć i bez słowa założyłam spodnie. - Ty serio jesteś na mnie zła? -Dzięki Bogu, wreszcie przestał się uśmiechać. - Skarbie, no bez przesady... - podszedł do mnie i chwycił moje dłonie. - Przepraszam. - musnął mój policzek. To było takie przyjemne... Zamknęłam oczy z rozkoszy. Nie chciałam już dłużej się zgrywać. Chciałam powiedzieć mu, żeby wreszcie mnie pocałował, ale duma była silniejsza. Niech trochę pocierpi. - Bethy.. Chyba nie masz zamiaru się na mnie złościć tylko dlatego, że zaniosłem Cię pod prysznic, co?
- Zaniosłeś mnie pod zimny prysznic w ubraniu. - założyłam ręce na klatce piersiowej. Na jego twarz powoli zaczął wpełzać uśmiech. Wraca żartowniś.
- Masz rację. - zmarszczyłam czoło - Powinienem najpierw Cię rozebrać. - powiedział i z zachłannością wpił się w moje usta. Nie mogłam się dłużej opierać. Oddałam pocałunek i wsunęłam palce we włosy mulata, na co on cicho mruknął z zadowoleniem. Jego dłonie powędrowały do krawędzi mojej bluzki. Szybko się jej pozbył. - Obiecuję, że już nigdy nie popełnię tego samego błędu. - uśmiechnął się i ponownie odnalazł moje usta...
*
Hej moi kochani.
Wreszcie jestem. Wreszcie mam normalny dostęp do internetu i wreszcie coś do was napiszę.
Nie mam pojęcia, dlaczego ale korzystając z telefonu, nie da się edytować żadnej notki. Wielce nad tym ubolewam, a ponieważ nie miałam dostępu do internetu, musiałam dodać przez telefon. Dlatego są one niepoprawione, mają mnóstwo błędów, które mam nadzieję, mi wybaczycie.
Jeszcze jedna sprawa. Dużo mniej przyjemna. Niestety.
Komentarze.
Nie sądziłam, że będzie na tym blogu aż tak tragicznie z komentarzami.
Ludzie! Jak mam do was mówić, żebyście zrozumieli, że wasze komentarze są dla mnie MEGA WAŻNE, co?
Moja cierpliwość dobiega końca. Możecie się na mnie gniewać. Możecie mówić jaka to ja jestem wredna, albo że nie powinnam tego wymagać. Otóż powinnam.
Komentarze to jedyny sposób na to, żebym dowiedziała się, czy wam się podoba to co piszę, co mogłabym zmienić. Co jest dobre, a co nie bardzo.
Kuźwa no ogarnijcie się, okay?
6 komentarzy ( w tym dwa, które podejrzewam, że napisała jedna osoba) na 35 czytelników - coś tu chyba nie gra, prawda?
Jak już mówiłam, moja cierpliwość się skończyła.
BĘDĘ WYZNACZAŁA LIMITY.
JEŻELI NIE BĘDZIE POD ROZDZIAŁEM TYLE KOMENTARZY, ILE WYMAGAM, ROZDZIAŁ SIĘ NIE POJAWI.
Mam cholerne wyrzuty sumienia. Nie chcę tego robić, ale nie pozostawiacie mi wyboru.
Zrozumcie też mnie.
Kocham was i przepraszam.
+ Czekam na hejty. ;)
12 KOMENTARZY = NOWY ROZDZIAŁ
Mega, fajny, super, next ;)
ReplyDeleteZ niecierpliwością czekam na następne części xD
Rozumiem Cię komentarze są ważne i motywują do pisania :) ja swój oczywiście zastawiam :)
ReplyDeleteRozdział podobał mi się i powiem szczerze, że scenka po prysznicem mnie zachwyciła, w ogóle Malik w tym rozdziale taki zabawny :D
Wyszedł Ci taki lekki rozdział, czytało się go bardzo przyjemnie, zresztą tak jak zawsze :)
Czekam na następny z wielką niecierpliwością, pozdrawiam Asiek :)
Świetny rozdział:)
ReplyDeleteBardzo mi się podoba,taki zabawny i czuły.
Najbardziej lubie koniec:*
Czekam na kolejny;)
Życzę weny i DUŻO komentarzy;)
I.Xx
Ja tam cię rozumiem i nie mam zamiaru obrażać , rozdział taki słodki :)
ReplyDeleteRozdział ZARĄBISTY!!! Czekam na nexta:-D
ReplyDeleteŚwieeeeetny <3
ReplyDeleteTrochę mało akcji ale myślę że będzie lepiej :3
ReplyDeleteMi się bardzo podoba! <3 czekam.na nastepny! ;)
ReplyDeleteJeeeju kocham ten blog <3
ReplyDeleteZapraszam www.bad-boy-zaynmalik.blogspot.com
Uwielbiam!!!
ReplyDeleteŚwietny czekam na nexta ;3
ReplyDelete"Więcej ne popełni tego bledu" - a tylko byś spróbował! Omg... To było takie słodkie że... och! Po prostu wielkie BIG <3 <3 <3
ReplyDeleteLiza xx