Sunday 6 April 2014

TEN: part two

~~ Czasem ryzyko się opłaca ~~

- Zayn?!
A jednak. Mężczyzna wstał z ławki i z niechęcią do nas podszedł.
- Boże, jak ja dawno Cię nie widziałam! - wrzasnęła podekscytowana. Brunet nie zwracał na mnie uwagi. Nawet na mnie nie spojrzał. Za to ja wypalałam dziurę w jego twarzy. Przyglądałam się każdej jego czynności. Znowu ta obojętność wobec mnie. Wiem, że nie chciał, żeby Kell dowiedziała się o tym, czym się zajmuje ani o tym, że miał ze mną kontakt w ostatnim czasie, ale do cholery, to strasznie bolało. - Co u Ciebie słychać? - entuzjazm nie opuszczał brunetki
- Nic nowego. Szara rzeczywistość. - uśmiechnął się blado
- Musimy się kiedyś wybrać na jakąś imprezę razem. - stwierdziła, po czym spojrzała najpierw na mnie, później na Malika i znowu na mnie. Po chwili z jej ust wydobyło się ciche westchnięcie - Wiem, że wam nie wyszło, ale nie możecie żywić do siebie urazy. - Dalej wpatrywałam sie w jego oczy, które były teraz zmieszane. Momentalnie moje oczy się zaszkliły. Nie powstrzymywałam się. Chciałam, żeby widział, że mnie to boli. W końcu zaszczycił mnie swoim spojrzeniem. - Minęło tyle czasu. Może dobrze byłoby... - nie dałam rady. Tak po prostu od nich uciekłam. Wybiegłam jak najszybciej z galerii i usiadłam na pobliskiej ławce. Łzy ciurkiem lały się po moich policzkach.
- Beth! - szybko wstałam z ławki i znów zaczęłam biec w stronę domu. Nie odpuszczał. Biegł za mną, a że był ode mnie szybszy, niemalże od razu mnie dogonił. Chwycił mnie za ramię i zatrzymał. Odwrócił mnie do siebie przodem.
- Zostaw mnie. - powiedziałam spokojnie - Nie rozumiesz, że chcę o Tobie zapomnieć?! -wrzasnęłam - Jesteś jedną wielką pomyłką w moim życiu, rozumiesz? - wrzeszczałam patrząc mu w oczy, w których zobaczyłam ból - Nie chcę Cię znać! - wyrwałam się z jego uścisku, ale ponownie mnie chwycił za dłoń - Po co mnie śledzisz? - zapytałam
- Bo chcę Cię chronić. Boję się o Ciebie. - powiedział spokojnym głosem nie puszczając mojej dłoni
- Dlaczego? - ponownie zapytałam, wytarł moje łzy - Dlaczego nie możesz mnie tak po prostu zostawić?
- Nie wiem. - zaśmiałam się kpiąco i odeszłam - Tak. Dla Ciebie to zabawne, a mi nie jest do śmiechu! - krzyknął za mną. Zatrzymałam się, ale nie odwróciłam się do niego. Słyszałam, jego kroki. Zmniejszał odległość między nami. - Myślałem, że nie będę miał z tym żadnego problemu. Myślałem, że odwiozę Cię do domu i tak po prostu uda mi się o Tobie zapomnieć tak, jak ty zapomnisz o mnie, ale to nie jest takie łatwe, wiesz?! - Zatrzymał się - Nie mam pojęcia, co się ze mną dzieje. Myślałem, że uczucia to coś, czego sam się pozbawiłem przez to, co robię! - nie zmieniał tonu, a ja słuchałam go z uwagą ze spuszczoną głową - Ale kiedy ty się pojawiłaś... Zacząłem się o Ciebie bać. - zciszył głos. Odwróciłam się do niego przodem - Bałem się, że coś Ci się może stać... A tego nie wybaczyłbym sobie do końca życia. - spojrzał mi w oczy - Kiedy byłaś u mnie... Nienawidziłem siebie za to, że Cię trzymam u siebie. - cały czas milczałam wpatrując się w jego ciemne tęczówki. Wiedziałam, że to, co teraz mówi, jest w pełni prawdziwe - A wiesz dlaczego? - zapytał - Dlatego, że wiedziałem, że niosę za sobą niebezpieczeństwo. Nie dopuszczałem do siebie nikogo z mojej rodziny, nikogo z moich bliskich dlatego, że wiedziałem, że może to się dla nich źle skończyć. - zatrzymał się na chwilę - Wiedziałem, że jeżeli dłużej będziesz się ze mną kontaktować, to wrogowie, których mam naprawdę bardzo dużo, będą chcieli się zemścić. - spuścił głowę - A najlepszą zemstą jest skrzywdzenie kogoś bliskiego z otoczenia wroga. - Czy on właśnie powiedział, że... - Bethy, ja nie mam pojecia dlaczego, ale... - zawahał się - ... Jesteś dla mnie ważna. - wyszeptał - I właśnie dlatego nie potrafię zostawić Cię w spokoju. - Dalej milczałam. Czekałam na jakąkolwiek reakcję z jego strony. - Ale musisz mi pomóc. Dla twojego dobra, nie możemy się konatktować, ale... - Cały czar nagle zniknął. - ... Muszę mieć pewność, że nic Ci nie grozi. - spojrzał w moje oczy - Dlatego nie mam innego wyjścia. Muszę być niedaleko, kiedy gdzieś wychodzisz. - znowu spuścił głowę - To będzie bardzo trudne, dlatego musisz mi pomóc. - Nic z tego nie rozumiałam - Udawaj, że mnie nie ma. - zaśmiałam się kpiąco. Odwróciłam się na pięcie i odeszłam od niego - Beth! Proszę Cię...
- Przecież Ciebie nie ma! - krzyknęłam nie zatrzymując się nawet na chwilę
Jak najszybciej udałam się do domu. Weszłam do środka i opadłam bezwładnie na podłogę. Zakryłam twarz dłońmi. Wybuchnęłam niepohamowanym płaczem. Po kilku minutach usłyszałam jak brunetka wchodzi do domu. Nie zwróciłam na nią uwagi. Kelly, kiedy tylko mnie zobaczyła, rzuciła torebkę gdzieś w kąt i do mnie podbiegła. Zamkneła mnie w mocnym i szczelnym uściskiem. Jeszcze bardziej wtuliłam się w rozgrzane ciało brunetki. Starała się mnie uspokoić, jednak na marne. Lekko bujała się na boki i gładziłą dłońmi moje plecy. Po kilku minutach łzy przestały lecieć z moich oczu, a oddech się unormował.
- Wiem, że to będzie trudne, ale teraz musisz mi wszystko powiedzieć. - wyszeptała, przytaknęłam i zaczęłam opowiadać zaznaczając, że nikt poza nami nie może o tym wiedzieć.
Brunetka słuchała z uwagą każdego mojego słowa. Opowiadałam o wszystkim. O tym, jak mnie uratował przed chłopakami z mojego osiedla. O tym, jak jego kumpel podstępem zawiózł mnie do niego. O imprezie, po której pierwszy raz w życiu usłyszałam od niego komplement. O tym, że ten miesiąc spędziłam u niego. O wszystkim. Pomijając fakt, że mnie w sobie rozkochał. Miałam nadzieję, że się nie domyśli. W końcu dotarłam do sytuacji, która miała miejsce jakąś godzinę temu.
- Kochasz go? - zapytała, a moje oczy wypusciły kolejne łzy, pomimo to zaprzeczyłam - Kochasz go. - stwierdziła - Ale wiesz, co powinnaś zrobić? - odsunęła mnie lekko od siebie - Powinnaś mu pokazać, że nie obchodzi Cię to, co robi. - wytarła moje łzy - Powiedział, żebyś udawała, że go nie znasz, tak? - przytaknęłam - No to tak zrób.
- Ale nie potrafię... - wyszeptałam - Nie potrafię bawić się świetnie wiedząc, że...
- Właśnie, że potrafisz. - przerwała mi - Jutro idziemy na tą imprezę. Będziesz się świetnie bawić, a zobaczysz, że Zayn będzie żałował, że kiedykolwiek powiedział, że nie możecie być razem. - uśmiechnęła się szeroko
- Nie wiem, co mam o tym myśleć. - stwierdziłam
- Bo tu nie ma nic do myślenia. - powiedziała - Teraz idziesz spać, bo jesteś zmęczona, a jutro wieczorem dasz mu niezły pokaz. - zaśmiała się wstając i podając mi swoją dłoń, którą od razu chwyciłam
Udałam się do łazienki. Zmyłam pozostałości po moim makijażu i wzięłam szybką kąpiel. Po kilku minutach starałam się zasnąć...

* * *

- Ale ja naprawdę nie mam w co się ubrać. - próbowałam przekonać Kelly, żebyśmy jednak zostały w domu
- Dobra, dobra. Sama widziałam to przepiękną, przecudowną sukienkę! - udała się do szafy i zaczęłą szperać w moich ubraniach - Nie mam w co się ubrać. - udawała mój głos, a po chwili wyciągnęła sukienkę
Sukienkę, w której byłam na imprezie z Zayn'em. Sukienkę, którą uznał za seksowną. Sukienkę, którą uznał za idealną dla mnie. Zamknęłam oczy, żeby nie wypuścić łez, które za chwilę na pewno pojawiłyby się w moich oczach. I wtedy sobie coś uświadomiłam. Kelly miała rację. Dostanie to, czego chce - obojętność. Raptownie wstałam z łóżka i podeszłam do brunetki. Uśmiechnęłam się szeroko i wzięłam od niej sukienkę.
- No! I tak ma być! - krzyknęła entuzjastycznie - Dzisiaj to się dopiero zabawimy. - westchnęła rzucając się na łóżko
Zaśmiałam się na jej słowa i zniknęłam za drzwiami łazienki. Wzięłam szybki, orzeźwiający prysznic i wbiłam się w sukienkę. Wykonałam mocny, można powiedzieć, wyzywający makijaż oczu. Pociągnęłam rzęsy tuszem i zaznaczyłam moje kości policzkowe. Chwyciłam szminkę. Po chwili moje usta przybrały ciemnoczerwony, intensywny kolor. Taki, jak lubiłam. Zakręciłam delikatnie włosy na lokówce. Uznałam, że jestem już gotowa. Ostatni raz spojrzałam na siebie w lustrze i się uśmiechnęłam do mojego odbicia. Wyglądałam... idealnie na dzisiejszy wieczór. Wyszłam z łazienki i udałam się do pokoju. Nie zastałam tam brunetki. Pewnie szykowała się w drugiej łazience. Założyłam czarne szpilki i zeszłam na dół. Kelly właśnie wychodziła z łazienki. Spojrzałyśmy na siebie nawzajem i uśmiechnęłyśmy się.
- Imprezę czas zacząć. - powiedziałam z uśmiechem i chwyciłam brunetkę pod rękę.
Opuściłyśmy dom i po kilkunastu minutach byłyśmy już w klubie. Jeszcze nie widziała Zayn'a, ale mam pewność, że gdzieś tutaj jest. Razem z przyjaciółką udałam się do baru i zamówiłam dla nas drinki. Nasze ulubione.
- Widziałaś go? - zapytała mnie po chwili brunetka, zaprzeczyłam - Zaraz na pewno się pokaże. - uśmiechnęła się dając mi otuchy
Wypiłyśmy nasze drinki i Kelly pociągnęła mnie w stronę parkietu. Wyginałyśmy się w rytm muzyki odprężając się. W pewnym momencie podszedł do mnie mężczyzna. Był starszy ode mnie o kilka lat, ale przystojny. Kell wskazała wzrokiem w stronę baru. Spojrzałam w tamtym kierunku i zobaczyłam bruneta. "No to czas się zabawić." - pomyślałam i przyciągnęłam do siebie szatyna. Nasze ciała stykały się ze sobą w każdym miejscu. Szatyn uśmiechnął się lekko i ułożył swoje dłonie na mojej talii. Wiliśmy się na parkiecie. Nie znałam tego gościa, a przystawiałam się do niego jak jakaś dziwka. Ale to nie było ważne. Ważne było to, że Zayn'owi się to nie podobało. Kątem oka zauważyłam, że opróżnia kolejnego drinka. Uśmiechnęłam się i zaczęłam mój taniec, który z każdą chwilą był coraz bardziej wyzywający. Szatyn najwyraźniej był zadowolony z tej sytuacji. Przyciągnął mnie do siebie i zaczął zbliżać swoją twarz do mojej. Wiadomo, co chciał zrobić. W mojej głowie kłębiło mi się mnóstwo myśli. "Pocałować go, czy nie?" Stwierdziłam, że dla zazdrości Zayn'a zrobię wszystko... No, prawie wszystko. Nasze usta już miały się połączyć w jedność, kiedy poczułam, że ktoś odciąga mnie od szatyna. Oczywistym jest fakt, że tym "kimś" był Zayn. Uśmiechnęłam się pod nosem. Brunet prowadził mnie w stronę wyjścia z klubu. Wzrokiem odszukałam przyjaciółkę, która szeroko sie uśmiechnęła i pomachała mi na pożegnanie. Później wróciła wzrokiem na mężczyznę, z którym wdała się w pogawędkę. Próbowałam się wyrwać z silnego uścisku, który z każdą chwilą bardziej się zacieśniał.
- Zayn, to boli! - wrzasnęłam, kiedy byliśmy już na zewnątrz. Chłopak puścił moją dłoń. - Możesz mi wytłumaczyć, co ty robisz? - zapytałam z poirytowaniem
- Jak to co? - oburzył się zmniejszając odległość między nami - Nie znasz tego gościa, a zachowywałaś się tak, jakbyś chciała wskoczyć mu do łóżka! - krzyknął, na co się zaśmiałam. Odsunął się ode mnie
- A więc tu Cię boli. - powiedziałam podchodząc do niego - Z Tobą nie chciałam się przespać, więc...
- Dobrze wiesz, że nigdy tego od Ciebie nie oczekiwałem! - przerwał mi krzycząc tak głośno, że ludzie pochowali się do klubu - Dlaczego to robisz? - uspokoił się, udawałam zdziwienie - Dobrze wiesz, o czym mówię. - spojrzał mi w oczy - Dlaczego nagle zaczęłaś się zachowywać...
- Nie twoja sprawa jak sie zachowuję! - teraz to ja krzyknęłam - Nie obchodzi mnie, co sobie o mnie myślisz. Nie obchodzi mnie, czy podoba Ci się to, co robię czy nie. Nie obchodzisz mnie TY. - podkreśliłam ostatnie słowo i chciałam odejść, ale mnie zatrzymał
- Oboje wiemy, że to nieprawda. - uśmiechnął się lekko - Zachowujesz się tak dlatego, że chcesz wzbudzić moją zazdrość. - stwierdził
- Wiesz, co Zayn? - zwróciłam swój wzrok na jego tęczówki, które wyrażały coś, czego nie mogłam odgadnąć - Nienawidzę Cię. Jesteś podłym egoistą. Widzisz tylko czubek swojego nosa. Myślisz, że wszystko kręci się wokół twojej osoby, ale rozczaruję Cię. Tak nie jest. Każdy ma swoje życie i nikt nie interesuje się twoim. - słuchał mnie z uwagą a uśmieszek zniknął z jego twarzy - Jesteś podłym zarozumialcem i wiesz dobrze, że nienawidzę takich ludzi. Działasz mi na nerwy, jak nikt inny, ale masz w sobie coś takiego, że przyciągasz mnie do siebie. - kąciki jego ust lekko się podniosły - Kocham Cię, do cholery! - krzyknęłam - Wiem, że to nie...- nie dał mi dokończyć.
Wpił się w moje usta z wielką siłą. Przyciągnęłam go do siebie jeszcze bardziej, chociaż wydawało mi się, że to niemożliwe. Bałam się, że zaraz znowu odsunie się ode mnie i stwierdzi, że to nie powinno się zdarzyć, jak było za każdym razem. Oddawałam z zachłannością każdy pocałunek. Gładził rękoma moje plecy, aż w końcu znalazł moje pośladki. Lekko je ścisnął, dzięki czemu cicho pisnęłam.
- Nie udało mi się? - zapytałam szybko powracając do pocałunku, jednak chłopak nie odwzajemnił go. Odsunął się lekko ode mnie i spojrzał mi w oczy, które były pełne zdziwienia i zdezorientowania
- Niby co? - zapytał na co zaśmiałam się cicho
- Nie byłeś zazdrosny? - uśmiechnął się lekko i ponownie wpił się w moje usta
Był zazdrosny. Inaczej nie przerwałby mi. Pozwoliłby mi pocałować tego faceta, ale jeśli by to zrobił, przysięgam, że rozszarpałabym go na miejscu.
Nie przerywając pocałunku zatopiłam palce w jego włosach. Mulat przyciągnął mnie do siebie jeszcze bardziej.
- Może zamówilibyśmy taksówkę, co? - zapytał przerywając na kilka sekund pocałunek
- Nie trzeba. Już zamówiona. - jak na zawołanie oderwaliśmy się od siebie i odwróciliśmy się za siebie. Ujrzeliśmy Kelly, która przyglądała się nam z uśmiechem - Powinna tu byś za jakieś 2 minuty. - oznajmiła spojrzałam na bruneta i uśmiechnęłam sie lekko, co chłopak odwzajemnił. Po chwili poczułam jego miękkie usta na swoich.
- Mówiłam, że się uda? - brunetka zapytała krzyżujac ręce na klatce piersiowej, kiedy podeszliśmy do niej razem z chłopakiem. Moją jedyną reakcją był szeroki uśmiech
- Hej, hej. Chwileczkę... - odezwał się Zayn - Ty też byłaś w to wplątana? - zwrócił się do mojej przyjaciółki
- Mało powiedziane. - powiedziała pewnym siebie głosem - Ja to wymyśliłam. - Mina bruneta była nie do opisania. To trzeba zobaczyć. Obie wybuchnęłyśmy śmiechem - Wasz transport właśnie przyjechał. - oznajmiła wskazując taksówkę. Brunet szybko pociągnął mnie w stronę samochodu. - Tylko mi tam grzecznie! - krzyknęła z uśmiechem i zniknęła w klubie

*

PRZEPRASZAM!!!
Nie muszę chyba mówić, za co. Jest mi cholernie głupio, ale nie miałam internetu...

ROZDZIAŁ JEST NIE SPRAWDZANY, CHCIAŁAM SZYBKO DODAĆ PÓKI MAM INTERNET

Ludzie, znowu nie komentujecie!
Coraz bardziej mi się to nie podoba.
Więcej nic nie powiem na ten temat. Przemyślcie sobie to. W innym wypadku będę zmuszona coś z tym zrobić.

12 comments:

  1. aaa !! Świetny rozdział ! , ale jest jazda , czekam z niecierpliwością na następny rozdział !

    ReplyDelete
  2. To jest świetne!!
    Zaczęłam dziś czytać i jest świetne <3
    Nie mogę się doczekać następnego...
    Nie przejmuj się tymi co nie komentują może nie mają czasu ? Albo nie mają ochoty ! ;//
    Ale opowiadanie jest świetne ! Czekam na następny. Życzę weny i ochoty <3

    ReplyDelete
  3. I pytanie: będą razem czy nie? Nwm jak inni, ale ja po prostu uwielbiam Kelly <3 te jej pomysły... Było mi żal Zayna kiedy Bethy mu wszystko wygarniała.. Ale zasłużył, mógł jej nie ignorować.. Czekam z niecierpliwością na kolejny *_*

    ReplyDelete
  4. jejku jejku jejku! Cudowny.! To przemowiejie zayna, ta scena z zazdroscia... no.cudownie no!
    Co do komentarzy:
    wiem co czujesz. ale jezeli kochasz piaac i chcesz to lontynuowac to rob to, bez wzgledu na liczbe komentarzy. mam tak samo. nie jest latwo ale pisze bo to lubie. Nie przejmuj sie komentarzami! Czekam na nastepny.! ;*

    ReplyDelete
  5. Kelly jest genialna! Zayn zazdrośnik huhu ;) cudowny rozdział! Czekam na kolejne.

    ReplyDelete
  6. genialny.. <3
    są razem.. albo będą.. :D <3
    już nie mogę się doczekać kolejnego ! <3

    ReplyDelete
  7. Ooo...genialny ;)
    Kocham takiego Zayna ;))

    ReplyDelete
  8. Cudowny ^^
    Przeczytałam go rano i zacieszałam non stop.
    Czekając na autobus, a także w nim. Przypominałam sobie każdą sytuację i po prostu uśmiech pojawiał się na mojej twarzy.
    Bosko. < 3

    ReplyDelete
  9. No w końcu! Dobrze że plan Kelly wypalił :)
    Rozdział świetny! Z niecierpliwością czekam na kolejny, pozdrawiam Asiek.

    ReplyDelete