CZASEM DAJĄ CI RADOŚĆ, ALE POTRAFIĄ TEŻ ZABIJAĆ.
OD ŚRODKA.
A TO NAJGORSZA ŚMIERĆ. ~~
Po kilkunastu minutach byliśmy na miejscu. Wysiadł, wziął moje rzeczy i otworzył moje drzwi. Wysiadłam i bez słowa przyglądałam się mu.
- Przepraszam za wszystko, co zrobiłem. - chwycił moje dłonie i patrzył w moje oczy - Przepraszam, że przez tyle czasu musiałaś znosić mnie i moje humorki. Przepraszam za wszystko, co zrobiłem i powiedziałem. - spuścił na chwilę wzrok, a po chwili znowu ujrzałam jego piękne tęczówki. Nie miałam pojęcia, do czego zmierza - Teraz widzisz mnie ostatni raz. - chciałam mu przerwać, ale Malik mi na to nie pozwolił - Uwierz, mi Beth, tak będzie lepiej.
- Dla kogo? - powiedziałam z wyrzutem. Nie chciałam, żeby znikał. Kochałam go, do cholery!
- Dla Ciebie. - odpowiedział - Znikam z twojego życia wraz z problemami, które miałaś kiedykolwiek przeze mnie. - nie spuszczał wzroku z moich tęczówek - Przeproś swoją mamę... I dopilnuj, żeby ten chuj nie wyrwał od niej ani grosza. Uda Ci się tylko wtedy, kiedy zniknę z twojego życia. Uwierz mi, tak będzie lepiej. - coraz więcej łez pojawiało się w moich oczach - Nie płacz. - wyszeptał. Głos mu się załamał. Wytarł moje łzy i mówił dalej. - Kiedyś mi podziękujesz za to, że nie ma mnie już w twoim życiu. - Co ty pieprzysz, Zayn? - Teraz zrobię coś, za co powinnaś mnie znienawidzić i od razu Cię za to przepraszam.
Milczał przez chwilę, a później chwycił delikatnie mój podbródek. Wpił się w moje usta. Owinęłam go dłońmi wokół talii. Nie chciałam go puścić. Zatapiałam się w pocałunku, który mógłby trwać wiecznie. Wsunął dłoń w moje włosy. Nasz pocałunek był coraz bardziej namiętny... Po chwili Malik oderwał się ode mnie. Spojrzał mi w oczy.
- Przepraszam. - powiedział. Wyjął ze swojej kieszeni mój telefon i mi go dał. Ostatni raz spojrzał w moje oczy pełne łez i wsiadł do samochodu. Odjechał. Tak po prostu.
Stałam dłuższy czas przed domem analizując to, co się przed chwilą wydarzyło. Dlaczego to zrobił?
Wzięłam do ręki mój telefon i zaczęłam w nim szperać szukając... Właściwie sama nie wiedziałam, czego szukam. Przeglądałam kontakty. Kiedy zobaczyłam nazwę jednego z nich, zamarłam. Po cholerę zapisał swój numer? Przecież nie chce mieć ze mną nic wspólnego.
Udałam się w stronę domu.
"Nienawidzę Cię."
Wysłałam sms'a do Malika, tym samym kończąc raz, na zawsze naszą znajomość. Od teraz koniec z nim. Już nigdy w mojej głowie nie pojawi się jego imię. Już nigdy nie zobaczę w swojej głowie jego wyraźnych rys twarzy, jego idealnie ułożonych włosów, kilkudniowego zarostu, który dodawał mu męskości, a przede wszystkim, jego przepięknych, głębokich, magicznych, błyszczących, ciemnych, niesamowicie pociągających... Jest zdecydowanie za mało określeń jego oczu. Tak. To był ostatni raz, kiedy przypomniałam sobie jego piękne oczy. Kurwa! Ostatni raz, kiedy przypomniałam sobie JEGO, Zayn'a Malika.
- Wróciłam. - powiedziałam wchodząc do domu
Mama szybko do mnie podbiegła i mnie uściskała.
- Boże, dziecko... Jak ja się za Tobą stęskniłam!
- Ja też się stęskniłam. - nie wypuszczała mnie z uścisku - Jeszcze raz Cię przepraszam. - wyszeptałam
Mama w końcu oderwała się ode mnie i zaciągnęła mnie do kuchni. Przygotowała nam herbatę i ciasto. Pełna entuzjazmu, którego mi brakowało, rozkazała opowiadać, jak było. Skwitowałam kilkoma słowami typu "było świetnie", "bardzo mi się podobało", "Hiszpania jest piękna". W końcu postanowiłam zakończyć ten temat. Nienawidzę kłamać.
- Kontaktowałaś się z ojcem? - zapytałam
Mama ciężko westchnęła. Uśmiech zniknął z jej twarzy a wzrok wylądował na filiżance herbaty.
- Dzwonił kilka razy. - ponownie na mnie spojrzała - Nie martw się. Nie wybaczyłam mu. - uśmiechnęła się lekko - Po prostu spotkaliśmy się. Porozmawialiśmy. I tyle. - stwierdziła
Wiedziałam, że muszę jej powiedzieć. Jak tak dalej pójdzie, to ojciec w końcu ją do siebie przekona. Jestem pewna, że jeszcze chwila, a będzie odchodził z pieniędzmi mamy, a ta znów będzie płakać po nocach. Nie mogę na to pozwolić.
- Musisz przestać się z nim spotykać. - jej twarz nabrała wyrazu pod tytułem "znowu...". Chwyciłam jej dłoń. - Dowiedziałam się, jaki jest powód jego zainteresowania nami. Uwierz mi mamo, że najlepiej będzie, jak o nim zapomnimy. - przekonywałam
- Mówisz to kolejny raz. - stwierdza - Ellie, ja nie jestem dzieckiem. Wiem, co robię. - widziałam w jej oczach zawód - Proszę Cię, przestań już mówić, jaki to ojciec jest zły. - patrzyła mi w oczy - Popełnił błąd. Zgadza się, ale jest tylko człowiekiem. Każdy popełnia błędy. A twój ojciec tego żałuje. - wstała i wyszła z kuchni
Nic do niej nie docierało. Jak to możliwe, że po tylu latach, jej miłość nie osłabła nawet o gram? Jest tak zaślepiona, że gotowa byłaby pójść za nim w ogień, gdyby tylko tego zażądał. Jest jedno wyjście. Inaczej Ian doprowadzi mamę do bankructwa i ponownie złamie jej serce. Nie mogę do tego dopuścić. Za bardzo ją kocham.
Udałam się do mojego pokoju. Jak ja dawno tu nie byłam. Stęskniłam się za nim. Opadłam na moje łóżko. Z przykrością muszę stwierdzić, że łóżko, na którym spałam u Malika było tysiąc razy wygodniejsze... Nie! Stop. Miałam o nim nie myśleć. Ale co ja na to poradzę, że cholernie tęsknię za jego hipnotyzującymi tęczówkami, za jego zapachem, który roznosił się po jego domu, za jego głosem, który z wielką czułością, przynajmniej tak to odbierałam, zwracał się do mnie "Bethy". Tylko on tak do mnie mówił. Przez to, moje imię stało się wyjątkowe. Dzięki niemu przestałam nienawidzić swoje imię. Nie sądziłam, że kiedykolwiek doczekam tej chwili, że zwróci się do mnie inaczej niż "Elizabeth"... Chociaż nawet to w jego ustach brzmiało... Koniec! Ellie weź się w końcu w garść. On teraz pewnie baluje ciesząc się, że wreszcie się mnie pozbył... Nie. Zayn nie balował. Teraz pewnie ustawia się na kolejne spotkanie, z kolejnym klientem. Albo może już jest na tym spotkaniu? Może właśnie naciska spust pistoletu zabijając kolejnego wroga jakiegoś bogacza. Ellie, jesteś chora. No bo kto normalny rozmawia z samym sobą? No właśnie.
Wzięłam do ręki mój telefon i przeglądałam listę moich kontaktów. Wreszcie trafiłam na ten, który chciałam znaleźć i nacisnęłam zieloną słuchawkę. Kilka sygnałów... Ojciec, jak zwykle nie odbiera. Odłożyłam mój telefon i podeszłam do regału, gdzie leżała sterta książek. Wzięłam jedną. Nie dokończyłam jej czytać, więc teraz się za to zabrałam. Zaśmiałam się w duchu przypominając sobie sytuację, która miała miejsce przedwczoraj. Zayn na pewno się namęczył czytając aż 3 książki. Cholera. Z impetem rzuciłam książkę na drugi koniec łóżka. Zwariowałam. Kompletne zwariowałam. Nie potrafię normalnie funkcjonować bez niego. To chore. Przecież ja nic dla niego nie znaczę. To w takim razie, dlaczego mnie pocałował przed odjazdem? Może jednak coś do mnie czuje? Nie. Jakby coś do mnie czuł, nie zostawiłby mnie. Ale mimo wszystko, fajnie jest pomyśleć, że nie jestem dla niego zwykłą dziewczyną. I że ten miesiąc spędził ze mną nie tylko dlatego, że musiał. Ale też dlatego, że chciał. Fantastycznie byłoby to teraz od niego usłyszeć...
Tak bardzo chciałam teraz usłyszeć jego głos. Tak bardzo chciałam znowu poczuć jego miękkie usta na moich... Tak bardzo chciałam, żeby przyjechał tu i powiedział, że popełnił błąd żegnając się ze mną na zawsze. Pomimo tego, że byłam na niego wściekła, oczywiście wybaczyłabym mu. Zrobiłabym wszystko, żeby go zobaczyć.
Zabawne. Dziwię się mamie, że wybaczyłaby wszystko ojcu, a ja? Najchętniej rzuciłabym teraz wszystko i pobiegłabym do Zayn'a. A przecież nie widziałam go zaledwie kilka godzin... Miłość jest do dupy. A w szczególności ta nieodwzajemniona, prawda Ellie?
Z przemyśleń nad moją beznadziejną sytuacją wyrwał mnie dźwięk mojego telefonu. Kelly.
- Boże, El! Wreszcie odebrałaś! - krzyknęła do słuchawki - Co ty sobie, do kurwy wyobrażasz, co? - zaczęła na mnie wrzeszczeć, w sumie, nie dziwię się - Od miesiąca dzwonię do Ciebie dzień w dzień, a ty nawet nie raczysz odebrać!
- Przepraszam, byłam...
- Za 10 minut u Ciebie będę. Masz mi wszystko wyjaśnić! - rozłączyła się
Wcale nie zdziwiła mnie jej reakcja. Jesteśmy przyjaciółkami. Ale co ja miałam do cholery, zrobić? Ten dupek zabrał mi telefon! Odłożyłam telefon na komodę i usiadłam na krawędzi mojego łóżka. No i co ja mam jej powiedzieć? Po raz kolejny będę musiała okłamać bliską mi osobę. Przez całe swoje życie tyle nie kłamałam, co w ostatnim czasie. Ale przecież nie mogę powiedzieć jej prawdy. "Wiesz, Zayn przetrzymywał mnie w swoim domu przez ten miesiąc. Spokojnie, nic mi nie zrobił. Czasem tylko wyszedł wieczorem, żeby zabić jakiegoś nieznanego mu człowieka. Później wracał i stawał się duszą towarzystwa." Głos mojej podświadomości już mnie zaczynał wkurwiać. Problem w tym, że tak właśnie było. Kiedy wychodził z domu, zakładał maskę. Maskę mordercy. Kiedy wracał, stawał się innym człowiekiem. Był rozmowny, zabawny, czasem nawet czuły i delikatny. Nie potrafiłam pojąć, jak on to robi. Kryją się w nim dwie zupełnie inne strony. Kocham je obie. Nawet tą bezduszną.
Gdyby Kelly dowiedziała się prawdy, od razu pobiegłaby na policję. Swoją drogą, dziwię się, jakim cudem policja o niczym nie wie. Przecież on zabija każdego wieczoru! Na pewno są jacyś świadkowie, a nawet jeśli nie, to co z ciałem? Prędzej, czy później, przecież ktoś zgłasza to na policję, prawda? Oni rozpoczynają śledztwo, co prawda praca policji nigdy nie była przesadnie chwalona, ale mimo wszystko, przecież w końcu dotarliby do sprawcy... Tylko wtedy, kiedy sprawcą nie byłby Zayn. Moja podświadomość znowu miała rację. Zayn jest perfekcjonistą. Wszystko, co robi jest idealnie zaplanowane. Nic w jego działaniach nie może się nie udać. Wszystko zawsze jest zapięte na ostatni guzik. Zayn Malik nigdy nie popełnia błędów.
A może, gdybym ją poprosiła... Nie. Na pewno od razu policja by się wszystkiego dowiedziała. A tego przecież nie chcę. Nie mogę wydać Zayn'a. A dlaczego? Bo jestem w nim beznadziejnie zakochana. W sumie... ostatnio potraktował mnie jak śmiecia... Nie ważne, jak mnie potraktował. Nie mogłabym znieść myśli, że Zayn siedzi za kratkami przeze mnie.
Przed moimi oczami stanęła pewna scenka, która miała miejsce jakiś czas temu.
Podeszłam bliżej niego nie odrywając wzroku od jego ciemnych oczu - Gdybym nie zadzwoniła, mama powiadomiłaby policję. Znaleźliby Cię i zamknęli. A ja miałabym święty spokój. - chciałam odejść, ale złapał mnie za rękę, przez co zostałam zatrzymana
- Nie. - spojrzałam na niego pytająco - Nie miałabyś świętego spokoju. - pogładził palcami mój policzek - Do końca życia dręczyłyby Cię wyrzuty sumienia, bo siedziałbym w więzieniu. - wyszeptał mi do ucha, mimowolnie głośno się zaśmiałam
- Żartujesz sobie? - zakpiłam - Miałabym mieć wyrzuty sumienia z powodu jakiegoś dupka, który mnie przetrzymywał w swoim domu, jak jakiś popierdoleniec? - moja wypowiedź była pełna sarkazmu
- Teraz tak twierdzisz, bo mnie nienawidzisz. - patrzył mi głęboko w oczy, hipnotyzując mnie swoimi. Co jak co, ale oczy to miał przepiękne. Dlaczego zawsze tacy idioci mają piękne oczy? - Ale oboje wiemy, że masz dobre serduszko i prędzej, czy później zaczęłoby Cię to boleć. - wyszeptał, kiwałam przecząco głową wywołując delikatny uśmiech bruneta - Przecież wiesz, że mam rację. - błądził opuszkami palców po mojej szczęce wlepiając wzrok w moje usta - Za jakiś czas będę dla Ciebie najważniejszą osobą w życiu. - wyszeptał namiętnie wprost do mojego ucha, ponownie zaprzeczyłam - Tak. Rozkocham Cię w sobie... Nic inne nie będzie miało dla Ciebie znaczenia. Nawet to, że dzisiaj okłamałaś swoją mamę, bo tak naprawdę, będziesz się tutaj dobrze bawić. - nie zmieniał tonu, a ja jak zaczarowana słuchałam jego namiętnego głosu, Rany, Ellie! Natychmiast przestań!
Gwałtownie odsunęłam się od bruneta i skierowałam się do okna. Mulat tylko się zaśmiał na moją reakcję.
Pieprzony prorok.
Przetarłam delikatnie twarz dłońmi i wstałam. Udałam się do salonu, gdzie siedziała mama czytając książkę. Przelotnie na mnie spojrzała i wróciła do lektury. Zawiodła się na mnie. Ale ja zawiodłam się też na niej. Obiecała mi, że nie będzie się angażować... Dzwonek do drzwi. To na pewno Kelly.
- Mamo. - skierowała swój wzrok na moją postać - Wychodzę z Kelly na kawę. Nie czekaj na mnie. - skinęła głową i znów zadurzyła się w swojej książce.
Wstałam i udałam się do drzwi w których zastałam moją przyjaciółkę.
*
Siema mośki moje kochane! :*
Dzisiaj rozdział trochę później niż zwykle, ale z niczym się nie wyrabiam... :/
ROZDZIAŁ NIE SPRAWDZANY, PRZEPRASZAM ZA BŁĘDY, BĄDŹ NIEZROZUMIAŁE ZDANIA.
A co się stało z komentarzami? :(
Owszem, jest ankieta, ale to NIE WYSTARCZA.
Jeżeli tak dalej pójdzie, będę zmuszona wyznaczać minimalną ilość komentarzy.
Nikt z nas tego nie chce, prawda?
No to do roboty! Komentować!
Spadam, kocham was! :*
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Nie nie nie!! Malik nie może jej tak zostawić! Nie zgadzam się ;(oni mają żyć razem długo i szczęśliwie ;) tsssa to wymyśliłam, oryginalne ;) tak czy siak tego się nie spodziewałam mega ;)
ReplyDeleteZayn ty idioto dlaczego zostawiłes Ellie?! Ciekawe co powie swojej przyjaciółce ;) świetny rozdział czekam na kolejny ;))
ReplyDeleteTo teraz Malik dowalił....zostawił ją ;(
ReplyDeleteSuper rozdział czekam na nn kochan;*
świeeetny ! <33
ReplyDeleteświetny nie mogę się doczekać następnego
ReplyDeleteGłupi Malik.(zeby nie przeklinac tylko na takie okreslenie bylo mnie stac). Co on znow robi? Idiota :c
ReplyDeleteczekam na nastepny. pozdrawiam! :)
super :)
ReplyDeleteMalik co ty wyrabiasz? Czekam na kolejny <3 ~@heroineNialler
ReplyDeleteŚwietny :D
ReplyDeleteNie wytrzymam, Malik do jasnej cholery co Ty wyprawiasz? Nie rozumiem, przecież czuje coś do niej, to dla czego ją zostawia? Mam nadzieję, że wróci i coś się miedzy nimi stanie :D Boże jak to zabrzmiało :D
ReplyDeleteRozdział zajebisty i czekam na kolejny, pozdrawiam Asiek :*
Zastanawia mnie to czy, Zayn miał wszystko od początku zaplanowane (włącznie z zostawieniem jej) Ogółem fajny blog, czekam na następny rozdział
ReplyDeletePozdro xoxoxo