Sunday 13 April 2014

ELEVEN

~~ Cierpienie może zniknąć jedynie dzięki osobie, przez którą się ono pojawiło.
To niedorzeczne. ~~

Minęły już dwa tygodnie. Prawie nie wychodziłam z domu. Siedziałam przed telewizorem w jakichś starych, spranych dresach i zajadałam się lodami śmietankowymi. Jedynym powodem mojego wyjścia z domu było zakupienie kolejnego pudełka lodów. Za każdym razem chodził za mną Malik, czego nie rozumiałam. Myślałam, że już sobie mnie odpuścił. Po tamtym telefonie, już więcej nie słyszałam jego głosu. A jednak nadal mnie pilnował. Czułam się jak małe dziecko, które trzeba pilnować na każdym kroku, żeby nie połknęło czegoś, albo żeby nie rozbiło sobie głowy przy upadku. Kelly chyba wreszcie poznała faceta, któremu warto poświęcić trochę czasu, bo co drugi dzień gdzieś wychodziła. A kiedy była w domu, próbowała mi przemówić do rozsądku, a przede wszystkim dowiedzieć się, co jest powodem mojego załamania. Wszystkie jej próby wyszły na marne, bo ja nie miałam zamiaru o niczym jej informować. Mama? Dzwoniła do mnie kilka razy, ale nasza rozmowa polegała na tym, że ona zadawała pytania, a ja odpowiadałam. Wiedziałam, że nadal spotykała się z ojcem i wiedziałam, że z każdą chwilą coraz bardziej mu ufała. Byłam pewna, że jeszcze chwila, a Ian dostanie to, czego chciał - pieniądze. Trudno. Mówiłam jej co o tym wszystkim myślę. Nie moja wina, że mi nie wierzyła.
Kolejny odcinek durnej telenoweli się zakończył i kolejny był przede mną. Zastanawiałam się, po co ja to oglądam. A co innego miałam robić? Kell znowu gdzieś wyszła, więc siedziałam w domu, z mamą nie miałam ochoty rozmawiać, więc do niej nie dzwoniłam. Zayn pewnie jak zwykle siedział teraz w swoim samochodzie przed domem i kontrolował, czy przypadkiem nie postanowiłam wyjść na spacer. A jeżeli nie, to pewnie znowu jest w "pracy", albo bzyka jakąś pustą lalunię. Miałam to gdzieś. A przynajmniej tak mi się wydawało. Opróżniłam kolejne pudełko lodów, co oznaczało, że muszę podnieść swoje cztery litery i zejść na dół do kuchni. Wstałam z łóżka i niechętnie wyszłam z pokoju. Ociążale znalazłam się tuż obok lodówki, którą po chwili otworzyłam. Wyciągnęłam z niej ostatnie pudełko lodów i już miałam z powrotem skierować się do mojego pokoju, kiedy ktoś za oknem przykuł moją uwagę. Podeszłam bliżej i wyjrzałam na zewnątrz. Tuż przed domem stał Zayn i rozmawiał z Kell. Zabiję ją. Przysięgam, że ja zabiję. Już pewnie wypaplała, że wyglądam i zachowuję się jak ostatnia ofiara losu. Co z tego? Malik i tak się nie przejmie. Dalej przyglądałam się tej dwójce. Brunetka opowiadała coś z przejęciem wymalowanym na twarzy, a Malik słuchał jej z uwagą. Miał poważny wyraz twarzy. Po chwili przytaknął na coś mojej przyjaciółce. Byłam pewna, że rozmawiają o mnie. Odeszłam od okna i udałam się do mojego pokoju.
- No i przegapiłam pół filmu. - jęknęłam i usiadłam na łóżku
Otworzyłam kolejne lody i zaczęłam konsumować. Jeszcze chwila i dupsko mi tak urośnie, że nie będę mogła się zmieścić w drzwiach. I co z tego? Nawet kiedy byłam szczupła, to Zayn nie był mną zainteresowany. Wolał jakąś dziwkę z ulicy.
Zajęłam się oglądaniem filmu, w którym kompletnie nie wiedziałam o co chodzi. Gapiłam się bezmyślnie w ekran.

Film się skończył, a ja pochłonęłam już połowę lodów. Miałam juz ich dość. W końcu to trzecie pudełko dzisiejszego dnia. Odstawiłam je na stolik i wygodniej ułożyłam się w łóżku. Nagle poczułam zmęczenie, dlatego zamknęłam powieki z nadzieją, że szybko uda mi się zasnąć...

* * *

- Ellie, błagam Cię. Przestań zachowywać się tak, jakbyś uciekła z psychiatryka. - Kelly wparowała do mojego pokoju - Wyjdź gdzieś wreszcie. - usiadła na łóżku - Siedzisz w domu od dwóch tygodni i...
- Siedzę w domu tydzień i 5 dni. - poprawiłam ją
- Co z tego? - podniosła głos - Zachowujesz się jakby życie z Ciebie uleciało. Kiedy chcę się dowiedzieć o co chodzi, zbywasz mnie mówiąc, że masz kiepski dzień, a jutro będzie lepiej. Następnego dnia jest to samo. Ja już nie mam do Ciebie siły, rozumiesz? - wrzasnęła - Nie mam ochoty na Ciebie patrzeć, kiedy tak wyglądasz.
- Powiedz mi wprost, że chcesz żebym się wyprowadziła. - wstałam
- A wiesz, co? Może to by Ci pomogło. - podniosła głos - Może miesiąc kwarantanny u Zayn'a by Cię wyleczył, co?! - krzyczała coraz głośniej - Bierz telefon, dlaczego jeszcze do niego nie zadzwoniłaś? - zakpiła i stanęła na przeciwko mnie - Zachowujesz się jak dziecko, które przeżywa bolesną pierwszą miłość! - wrzasnęła - Otrząśnij się w końcu! Zrób coś ze sobą! - podeszła bliżej mnie
- A może ja nie chcę, co?! - mój ton również był podniesiony - Może ja chce sie nad sobą użalać? Nie przyszło Ci to do głowy? - wrzasnęłam
- Co ty ze sobą zrobiłaś, dziewczyno. - powiedziała zrezygnowana - Nie taką Ellie znałam. - wyszła z pokoju
Usiadłam na łóżko. Zastanawiałam się nad słowami brunetki.
Po chwili gwałtownie zerwałam się z łóżka i udałam się do szafy. Wyciągnęłam moją walizkę i zaczęłam napełniać ją moimi rzeczami. Po kilkunastu minutach byłam już spakowana. Upewniłam się, że wszystko wzięłam i opuściłam pokój. Zeszłam na dół, gdzie zastałam brunetkę.
- Gdzie ty się wybierasz? - zapytała ze zdziwieniem
- Przecież sama mówiłaś, że nie masz ochoty mnie oglądać, więc wynoszę się z twojego domu i życia. - wzruszyłam ramionami i opuściłam jej dom.
Na zewnątrz oczywiście zastałam samochód Zayn'a. Nie zwracając na niego uwagi, wyminęłam pojazd i ruszyłam przed siebie. Sama tak naprawdę nie wiedząc, dokąd się udaję. Usłyszałam jak drzwi samochodu otwierają się, a zaraz po tym zamykają. Oczywiście ma zamiar mnie śledzić. Zatrzymałam się. Ciężko westchnęłam i odstawiłam walizkę. Odwróciłam się na pięcie w stronę Malika. Spojrzałam na nie niego i przez chwilę wpatrywałam się w niego. Odetchnęłam i ruszyłam w jego stronę.
- Możesz mi wyjaśnić, po co to wszystko? - zapytałam, kiedy dzieliły nas już tylko centymetry
- Już Ci to tłumaczyłem. Nie mam zamiaru się powtarzać. - powiedział obojętnym tonem
- Nie potrzebuję twojej opieki. - stwierdziłam - Lepiej odszukaj tą swoją lalunię. Jej na pewno grozi większe niebezpieczeństwo. - zakpiłam i chciałam odejść, ale brunet mnie zatrzymał
- Dlaczego ciągle mi to wypominasz? - zapytał, spojrzałam w jego ciemne tęczówki
- Dlatego, że po raz kolejny wykorzystałeś moją naiwność i potraktowałeś mnie jak zawykłą laskę do bzykania. - warknęłam - Jeszcze jakieś pytania?
- Nie.
- Cieszę się. - odwróciłam się i zaczęłam iść przed siebie
- Ale chciałbym Cię przeprosić. - zaśmiałam się, ponownie zmniejszyłam odległość między nami
- Znowu przepraszasz i znowu nieprawdziwie. - stwierdziłam
- Dlaczego tak myślisz? - jego oczy nagle zrobiły się jasne
- Bo Cię znam, Zayn. - odpowiedziałam - Nie potrafisz zachowywać się jak normalny facet. Ranisz wszystkich wokół nawet tego nie zauważając. - powiedziałam, a chłopak słuchał mnie z uwagą - Kocham Cię i dlatego ufam Ci na każdym kroku, a ty to wykorzystujesz. A zaraz po tym ja kolejny raz się załamuję. Zayn, ja już tego nie wytrzymuję psychicznie. - ostatnie zdanie wyszeptałam
- Kelly mi mówiła.
- No właśnie. O wszystkim wiesz, ale nadal nic z tym nie robisz. - odpowiedziałam
- Bo nie potrafię. - lekko podniósł głos - Nie potrafię tak po prostu odejść. - chwycił moją dłoń - Uzależniłem się od twojego widoku. Uzależniłem się od Ciebie. - patrzył mi głęboko w oczy, a ja lekko się uśmiechnęłam - To gorsze niż jakikolwiek narkotyk. - zaśmiałam się na te słowa, a na twarzy Zayn'a pojawił się delikatny uśmiech - Nie mogę przestać o Tobie myśleć. Zawsze przed snem wyobrażam sobie Ciebie. Zawsze przypominam sobie nasze pocałunki... - westchnął - I tak bardzo chciałbym całować Cię każdego dnia. - zaśmiałam się
- Widzisz? Znowu mnie omotałeś. Byłabym gotowa pójść za Tobą wszędzie, gdzie tylko chcesz. Wystarczy jedno twoje słowo, ale wiem, że to znowu źle się skończy, Zayn. - powiedziałam
- Dlaczego ma się źle kończyć? - nie odpuszczał
- Bo zawsze tak było.
- Zmienię się. - zadeklarował - Tylko musisz dać mi szansę.
- Ludzie się nie zmieniają.
- Będę pierwszy. - uśmiechnął się
- Oboje wiemy, że to nieprawda. - stwierdziłam
- Ostatni raz. - wyszeptał - Błagam Cię.
- Załóżmy, że dam Ci tą szansę. - westchnęłam - Za każdym razem, kiedy odmówię Ci pójścia do łożka, będziesz wybuchał agresją? - zapytałam, milczał. Spoważniał, a jego oczy znów pociemniały, ale nie ze złości. Raczej z bólu. - Zayn, ja się boję, że kiedyś się nie powstrzymasz i mnie uderzysz.
- Nigdy Cię nie uderzę.
- Już to gdzieś słyszałam. - powiedziałam - A tamtej nocy... Miałam wrażenie, że niewiele brakuje. - jego oczy się zaszkliły. Nie wierzyłam w to, co widzę.
- Wtedy trochę wypiłem... - spuścił głowę - ...Narobiłaś mi nadziei i... - zaciął się - Zdenerwowałem się, ale mimo to, nie miałem zamiaru Cię uderzyć. Uwierz mi. - poprosił spoglądając mi w oczy
- A ta panienka? Masz zamiar dalej je sobie sprowadzać? - zapytałam
- Nie spałem z nią. - moje oczy powiększyły się kilkukrotnie. Spojrzałam w jego tęczówki, aby odczytać, czy mówi prawdę. Nie znalazłam nawet krzty fałszu. - W ogóle nie miałem zamiaru jej spotykać. - stwierdził - Chciałem się trochę napić, żeby uspokoić nerwy i ona stanęła na mojej drodze. Nawet nie wiem, jakim cudem wśliznęła się do mojego domu... - słuchałam z uwagą, a po chwili brunet znów spojrzał mi w oczy - Przysięgam, że z nią nie spałem. Ona na to liczyła, ale nic takiego nie miało miejsca. - uśmiechnęłam się lekko. Mimo wszystko, ulżyło mi. - Proszę Cię. Daj nam tą szansę.
- Dlaczego tak Ci na tym zależy, co? - zapytałam cicho
Nie uzyskałam odpowiedzi. Brunet jedunie spuścił wzrok. Oczekiwałam, że usłyszę, że mu na mnie zależy, ale nic takiego nie miało miejsca. Dla mnie było jasne, co mam zrobić. Gwałtownie odwróciłam sie od chłopaka i ruszyłam w stronę moich walizek, które jak jakaś idiotka zostawiłam kilka metrów od siebie.
- Bo Cię kocham! - usłyszałam za plecami i zamarłam. Zatrzymałam się i stałam w bezruchu. Właśnie wyznał mi miłość. Moje oczy się zaszkliły. Ze szczęścia. Usłyszałam, że podbiega do mnie. Chwycił mnie za ramiona i odwrócił mnie do siebie przodem. Spojrzałam w jego tęczówki. - Kocham Cię, Bethy. - powtórzył. Uśmiechnęłam się szeroko i wtuliłam w tors chłopaka. - Obiecuję, że już nigdy nie będziesz przeze mnie płakała. - pocałowpocałował mnie w czoło - No, chyba że z przyjemności. - dodał, na co się zaśmiałam
Odsunęłam się lekko od mulata i spojrzałam mu w oczy. Uśmiechnął się lekko i ujął w dłonie moją twarz.
- Kocham Cię. - usłyszałam po raz kolejny, a po chwili poczułam, jego usta na moich. Wiedziałam, że mówi szczerze. Nie było mu łatwo, bo Zayn nie jest typem człowieka, który lubi mówić o swoich uczuciach... A on zdecydował się to powiedzieć mnie. Byłam wtedy najszcześliwszą kobietą na ziemi.

10 comments:

  1. taki słodki, romantyczny rozdział!!!!

    ReplyDelete
    Replies
    1. No no no! Bad boy nie jest bad boyem! ahaha, słodko <3 czekam na następny, pozdrawiam! :D

      Delete
  2. Awww :3 Zayn wyznał jej miłość, jaram się xD świetny, czekam na kolejny <3

    ReplyDelete
  3. cuuuuuuuuuudo!

    ReplyDelete
  4. O rajuśku! Ale się ucieszyłam! Fantastyczny rozdział!
    Zayn w końcu odważył się jej powiedzieć o swoich uczuciach do niej.
    Mam nadzieję, że dotrzyma obietnicy i już jej nie zrani. :)
    Czekam na kolejny, pozdrawiam Asiek ;)

    ReplyDelete
  5. AAAAAA !! Ale ekstra rozdział !! Kurde nie znajde słów żeby opisać jak świetnie to napisałaś ! BOSKIE ! Tak bardzo słodkooo <333

    ReplyDelete
  6. Genialny! Dobrze, że Zsunąć w końcu powiedział co czuje do Ellie. Czekam na next :)

    ReplyDelete
  7. Awwww...
    Więcej nie jestem w stanie wykrztusić...
    Po prostu KOCHAM! Kocham tego bloga, kocham naszą cudowną bloggerkę która go pisze, kocham bohaterów tego bloga i w ogóle kocham WSZYSTKO co związane z tym blogiem <3 <3 <3

    Liza xx

    ReplyDelete