Friday 28 February 2014

SIX

~~ SĄ MIEJSCA, Z KTÓRYCH NIE CHCESZ ODCHODZIĆ. NAWET, JEŚLI CZEKA CIĘ COŚ POZORNIE LEPSZEGO. ~~

Obudziły mnie promienie słoneczne dochodzące z okna. Niechętnie przekręciłam się na plecy, a już po chwili kierowałam się do łazienki. Kiedy już się ogarnęłam, wyszłam z pokoju. Zajrzałam do salonu, nie było tam nikogo. Udałam się do kuchni. Zayn jadł właśnie śniadanie. Nie obudził mnie. Zawsze to robił. Stałam przez chwilę w milczeniu przyglądając się brunetowi. Nie patrzył na mnie. Bolało. Cholernie. Dotarła do mnie jedna rzecz. Udawał. Przez cały ten czas udawał, że świetnie się bawi spędzając ze mną czas. Udawał, że chce ze mną przebywać. Udawał, że potrzebuje rozmowy. Ze mną. Chciał mnie w sobie rozkochać. Wystarczył mu miesiąc. Jeden pieprzony miesiąc.
- Dlaczego mnie nie obudziłeś? - Po co o to pytasz? Znasz odpowiedź.
Zayn oczywiście milczał. Sięgnął po gazetę i zaczął ją przeglądać. Z moich ust wydobył się śmiech pełen sarkazmu. Dupek. Przygotowałam sobie kanapki i herbatę i usiadłam na przeciwko Zayn'a. Przez cały czas dokładnie się mu przyglądałam.
- Dlaczego mnie ignorujesz? - wyszeptałam łamiącym się głosem, kiedy już byłam najedzona
- Nie ignoruję Cię, Elizabeth. - jego głos był obojętny. O! No pewnie. Powinnaś się tego spodziewać, ELIZABETH.
- Nie, kurwa. Wcale. - zerwałam się i chciałam wyjść z kuchni, ale zatrzymałam się przy wyjściu. Spojrzałam na niego - Gratuluję, twój plan się powiódł, Malik. - burknęłam. Pierwszy raz na mnie spojrzał. Jego oczy nagle pojaśniały. Były pełne... bólu? Współczucia? Tak, to coś w tym rodzaju. Coś, czego nienawidzę. Ostatnie spojrzenie i szybko wybiegłam z pomieszczenia. Udałam się do "mojego" pokoju i zamknęłam drzwi na klucz.
Przez cały ten czas z trudem powstrzymywałam łzy. Teraz je uwolniłam. Wybuchnęłam jednym, wielkim, niepohamowanym płaczem. Siedziałam pod ścianą opierając się o nią plecami. Twarz schowałam w dłoniach i nie przestawałam płakać. Nagle rozległo się pukanie do drzwi. Nie reagowałam.
- Bethy... Proszę Cię, nie płacz. - O! Znowu jest czuły i delikatny!
- Daj mi spokój. - udało mi się krzyknąć dosyć głośno - Idź sobie. - mój ton był niższy
- Przepraszam Cię. - przerwał na chwilę - Wpuść mnie. - złapał za klamkę, Nie reagowałam. - Bethy, proszę Cię otwórz. - zaczął głośno stukać w drzwi - Nie odejdę stąd, dopóki mi nie otworzysz. - ostrzegł
Wahałam się. Po chwili wytarłam łzy. Podeszłam do drzwi i je otworzyłam. Zobaczyłam Malika. Patrzyliśmy sobie w oczy przez dłuższą chwilę. Odwróciłam się i usiadłam na łóżku. Po chwili poczułam, że materac ugina się pod ciężarem mulata. Siedział tuż za mną. Tak blisko, że czułam ciepło bijące od jego ciała. Jego ręka znalazła się na moim ramieniu i delikatnie po nim jeździła. Zacisnęłam powieki, żeby nie wypuścić kolejnych łez.
- Przepraszam. - wyszeptał - Nie chciałem Cię zranić. - odwróciłam się do niego przodem i spojrzałam mu w oczy
- Przecież taki był twój plan. Od samego początku do podkreślałeś. - powiedziałam ledwo dosłyszalnie. Spuścił głowę i ciężko westchnął.
- Wiem. Ale zrozumiałem, że to był błąd. - ponownie spojrzał mi w oczy - Wiem, że to już za późno... - chwycił moją dłoń -... Nie chcę Cię już więcej ranić. - wyszeptał
- Powiedz mi prawdę. - spojrzał na mnie pytająco - Czego chcesz od mojego ojca? Czemu mnie tu trzymasz?
- To długa historia... - wstał i udał się do okna. Za chwilę stałam obok niego.
- Powiedz mi. - poprosiłam - spojrzał mi w oczy, po czym skierował się do wyjścia I co? Uważałaś, że tak po prostu Ci powie, bo mu na Tobie zależy? Jesteś idiotką, Ellie. Tak. Doskonale to wiem. I wiem też, że przeprosił mnie tylko dlatego, że już miał dość mojego mazgajenia się.
Zrezygnowana opadłam na łóżko.

Zeszłam na dół. Była pora obiadowa, o której mój żołądek mi przypominał. Po zjedzonym posiłku, oczywiście znalazłam się w pokoju. Przesiedziałam tak... Kilka godzin? Nie wiem, ile dokładnie. Po kolacji... To samo. Leżałam już pół godziny gapiąc się w sufit... W końcu się wzięłam w garść. Postanowiłam, że nie odpuszczę. Dowiem się prawdy. Teraz.
Zerwałam się z łóżka. Zbiegłam po schodach i udałam się prosto do salonu, gdzie znajdował się Malik. Usiadłam obok niego. Zabrałam mu pilota z ręki i wyłączyłam telewizor. Usiadłam bokiem tak, żeby Malik znajdował się na przeciw mnie.
- Słucham. - powiedziałam stanowczo, uciekał wzrokiem - Zayn, do cholery! - krzyknęłam zwracając na siebie jego uwagę - Obiecałeś mi, że wszystko mi powiesz, tak? Wszystko, zgodnie z prawdą. - dopowiedziałam spokojniejszym tonem
- Prawda jest taka, że nienawidzę twojego ojca. - powiedział mi to prosto w twarz. Tego się spodziewałam - Przepraszam za to, co teraz powiem, ale to pieprzony egoista. - ciężko westchnął - Muszę zapalić. Chodźmy na taras. - ruszył w wyznaczone miejsce, a ja za nim. Odpalił papierosa - Mam... - głos mu się załamał - ...Miałem przyrodnią siostrę. - Cholernie się bałam tego, co mogę teraz usłyszeć - Mój ojciec zginął w wypadku, kiedy miałem 4 lata. Nie pamiętam tamtego okresu... Jedynie z opowiadań mamy. - słuchałam z uwagą przyglądając się mu - Po jakimś czasie mama poznała faceta. - dopalił papierosa i wyrzucił peta - Nawet go wtedy nie poznałem. To była krótka znajomość. Mama twierdziła, że to nic nie znaczyło... - oparł się o barierkę - ... A później okazało się, że jest w ciąży. Nie miała kontaktu z ojcem dziecka. - po chwili na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Uśmiech, który kochałam. Ten bez kpiny. Ten szczery. Ten, który należał do prawdziwego Zayn'a Malika. - Nawet sobie nie wyobrażasz, jaki byłem szczęśliwy, kiedy pierwszy raz zobaczyłem moją siostrę. Nigdy nie zapomnę tego widoku. - spojrzał mi w oczy - Victoria chciała poznać swojego ojca. Jakimś cudem go znaleźliśmy. - Znowu spoważniał - Od początku ten typ mi się nie spodobał. Ale Vic była taka szczęśliwa, kiedy wracała ze spotkań z nim... - jego oczy odszukały moje - Akceptowałem to. Nie miałem wyjścia. - chwyciłam jego dłoń i mocno ją ścisnęłam - Minęło około 2 lata. A on nagle zrezygnował. - zakpił - Tak po prostu. Znudziło mu się niańczenie nastolatki. - wzruszył ramionami - Miałem ochotę go wtedy zabić. Odpuściłem sobie, bo wiedziałem, że to nic nie da...- jeszcze mocniej ścisnęłam jego dłoń i lekko ją pogładziłam - Vic strasznie to zabolało... Nie mogła sobie dać z tym wszystkim rady... - zacisnął powieki, nie chciał wypuścić łez, które gromadziły się w jego oczach. Przyciągnęłam go do siebie i mocno przytuliłam. - Rok temu popełniła samobójstwo. - wyszeptał łamiącym głosem. Po moich policzkach zaczęły się lać łzy. Poczułam, że przygarnia mnie do siebie jeszcze bardziej - Później poznałem Jake'a. - wytarł swoje łzy i ponownie się we mnie wtulił. Cały czas mówił tak cicho, że gdyby nie fakt, że na dworze było spokojnie, nie słyszałabym jego słów. - O nim już wiesz prawie wszystko. - spojrzałam na niego pytająco. Jak to, prawie wszystko? - On zajmował się też dilerką.
- Ty... - zaczęłam łamiącym się głosem, uśmiechnął się
- Nie.  Ja nie mam nic wspólnego z narkotykami, ale...- spuścił wzrok - ... zdarzało się, że byłem pośrednikiem. - ciężko westchnął - Mieliśmy takiego... Można powiedzieć, stałego klienta. On przychodził po narkotyki, dla jakiegoś gościa. Dziwiło mnie to, bo po towar zazwyczaj przychodzi się osobiście, żeby jak najmniej osób było w to zamieszanych... - zatrzymał się - Ale nie obchodziło mnie to. Robiłem swoje. Po jakimś czasie, gość popadł w długi. Był winny Jake'owi kilkanaście tysięcy. - spuścił wzrok - Któregoś dnia, całkiem nie dawno, nasz a raczej Jake'a, stały klient przyszedł osobiście... - westchnął - Nigdy nie spodziewałbym się, że zobaczę ojca Vic, Ian'a Seen'a. - zamarłam. Mówiąc to spojrzał mi w oczy, w których momentalnie pojawiły się łzy. Odwróciłam się do niego plecami i zakryłam twarz w dłoniach. Chłopak podszedł do mnie i mocno mnie przytulił. Miałaś siostrę, o której istnieniu nawet nie wiedziałaś. Miałaś siostrę, która popełniła samobójstwo... Przez ojca. Waszego ojca. A on... Jest narkomanem i dłużnikiem.. Chłopak mocno ściskał mnie w talii, a ja przylegałam plecami do jego torsu. Brunet pocałował mnie we włosy. - Nie płacz. - wyszeptał - Proszę Cię, przestań. - błagał coraz ciszej - Nienawidzę, kiedy płaczesz. - Wytarłam łzy i próbowałam się pozbierać. Odwróciłam się do niego przodem. Zayn nie poluźnił uścisku.
- Mężczyzna, z którym pokłóciłeś się jakiś czas temu... - zawahałam się - ... To był mój ojciec, prawda? - przytaknął całując mnie we włosy
Zapadła kilkuminutowa cisza. Którą przerwał Zayn.
- Kiedyś powiedziałaś, że twój ojciec nawet nie zainteresowałby się twoją nieobecnością... - zaczął - Dlaczego tak uważasz? - ciężko westchnęłam
- Nigdy się mną nie interesował. Kiedy dowiedział się, że moja mama jest w ciąży, kazał ją... mnie, usunąć. - Gładził dłonią moje plecy i dokładnie słuchał moich słów - Zniknął z jej życia na zawsze. Nic o mnie nie wiedział. Odszedł od mojej mamy, a po jakimś czasie znalazł sobie jakąś blond panienkę, która teraz go chyba zostawiła. Nie wiem, dlaczego...
- Ale przecież ostatnio cały czas was odwiedzał... A to spotkanie z nim w kawiarni? - zapytał, lekko się zaśmiałam
- Nagle mu się przypomniało. Po 19 latach odezwał się jego instynkt ojcowski. Zabawne, prawda? - zakpiłam przez łzy, brunet zaprzeczył i ucałował mnie w czoło - Nie wiem, czego od nas chce, ale moja mama w każdej chwili byłaby skłonna mu wybaczyć. Ona nadal go kocha. - zrobiłam chwilę przerwy - Zayn, ja nie wiem, co ja mam robić. Po co on to robi? Dlaczego nagle zachciało mu się kontaktów z nami?
- Cii... Spokojnie. - szeptał mi do ucha
- Mam już tego wszystkiego dosyć.
Po chwili poczułam, że brunet mnie podnosi. Oplata sobie moje nogi wokół pasa i gdzieś idzie. Nie protestuję. Zanosi mnie do mojego pokoju i kładzie do łóżka.
- Jesteś zmęczona. Powinnaś spać. - usiadł obok mnie i uśmiechnął się lekko gładząc moją głowę - Dobranoc. - wyszeptał i wyszedł z pokoju

* Następny dzień *

- Nadal nie wiem, dlaczego mnie tu trzymasz. - powiedziałam w trakcie obiadu
- Myślałem, że przez to, Ian odda długi Jake'owi. - spojrzał na mnie - Jake już mu groził, ale on tylko zwlekał ze spłatą długów. Wtedy zaczął szukać innych sposobów. Dowiedział się, że ma córkę. - załapał moją dłoń i delikatnie ją pogładził - Jake myślał, że twój ojciec zmięknie, jeśli się dowie, że Tobie coś grozi. - Wszystko jasne. - Poprosił mnie, żebym to ja Ciebie trzymał. - lekko się zaśmiałam - Musiałem się zgodzić. Nie miałem wyjścia, bo zagroził mi, że zrobi coś mojej mamie... - załamał mu się głos
- Ale mój tatuś ma mnie w dupie. - powiedziałam ze sztucznym uśmiechem
- Bethy, nie przejmuj się nim. To zwykły frajer. - powiedział pocieszając mnie
- Ja się nie przejmuję, boję się o moją mamę, że znów ją omota... - przerwałam na chwilę, coś do mnie dotarło... - O Boże...
- Co się stało? - zapytał z przerażeniem w oczach
- On chce wyłudzić od mamy pieniądze. To dlatego nagle zaczęłyśmy go interesować. - ogarnęła mnie jedna wielka nienawiść - Błagam Cię, Zayn. Zrób coś. - spojrzałam na niego
Chłopak bez wahania wstał i wyszedł z kuchni. Udał się na górę, a po chwili znów znajdował się na dole z moimi rzeczami. Spojrzałam na niego pytająco nie rozumiałam, o co mu chodzi. Chłopak podszedł do mnie i chwycił moją dłoń. Pociągnął mnie w stronę wyjścia z domu. Otworzył przede mną drzwi jego samochodu i kazał wsiąść, Moje rzeczy rzucił na tylne siedzenie. Po chwili znajdował się na miejscu kierowcy. Odpalił silnik i ruszył w stronę... mojego domu? Pędził, jak szalony.

*

No siemka, siemka. :) 
Co sądzicie o rozdziale? Wyrażajcie swoje opinie. :) 

WIELKIE DZIĘKI ZA KOMENTARZE! 
ZASZALELIŚCIE POD OSTATNIM ROZDZIAŁEM. :) 

Jestem naprawdę wdzięczna. To wiele dla mnie znaczy. 
Pobijecie rekord? Wierzę w was. :) 
No to już, komentować szybciutko, pobijajcie ten rekord, a ja może dodam coś wcześniej... Kto wie? ^^

Ah i jeszcze jedno. Podoba wam się pomysł z aktualnościami? Teraz postaram się na bieżąco dodawać termin nowego rozdziału. Myślę, że to spore ułatwienie. Mam rację? :) 

ANKIETA NA GÓRZE! KLIKAĆ SZYBCIUTKO! xD

No to do następnego! 
Kocham was! :*
CZYTASZ = KOMENTUJESZ

8 comments:

  1. Nagła zmiana pod koniec? Czekam na kolejny <3

    ReplyDelete
  2. WSPANIAŁY !!! :D

    ReplyDelete
  3. Oooo no to nieźle się porobiło. Malik w końcu powiedział jej o ojcu. Jestem na prawdę zaskoczona. I ta końcówka? Podejrzewam, że Malik po prostu odstawi ją do domu, żeby mogła być przy matce i pilnować jej. Podoba mi się to, że Malik zaczął czuć coś do Elizabeth. Nie wydaje mi się że to jest jakaś gra z jego strony. Mam taka nadzieję, bo bardzo bym chciała żeby byli razem. Czekam na kolejny z wielką niecierpliwością.
    A jeszcze jedno mi się przypomniało. Dobrze, że dodałaś te aktualności. To na prawdę dobry pomysł:)
    Pozdrawiam Asiek.

    ReplyDelete
  4. Zaje*iste!! ;))
    @katie_only

    ReplyDelete
  5. Masz niesamowicie wielką wyobraźnię, której naprawdę strasznie Ci zazdroszczę i nadal nie mogę przestać zachwycać się postacią Zayna. Jest takim oschłym twardzielem, ale ma też w sobie dużo ciepłych uczuć, które pokazuje choćby tym, jak można powiedzieć ''zabrania'' Elizabeth płaczu i chce ją uchronić przed każdym z takich cierpień.
    Prawda o ojcu musiała być bardzo szokująca dla głównej bohaterki i na pewno nie zazdroszczę jej takiej sytuacji. Oby teraz udało jej się ochronić matkę przed ''naiwną miłością''.
    ---
    www.lovebutheartless.blogspot.com

    ReplyDelete
    Replies
    1. jeśli masz ochotę, to u mnie pojawił się nowy rozdział.
      pozdrawiam.

      Delete
  6. Wspaniały!
    Masz talent! ;*
    Uwielbiam tego Zaynaa!
    Czekam na następny.
    Pozdrawiam, Lizz xX

    ReplyDelete