Sunday 2 February 2014

FOUR: part one

~~ ZASTANAWIALIŚCIE SIĘ KIEDYŚ, PO CO NAM W ŻYCIU KŁAMSTWA? ~~

- Tak, mamo bawię się świetnie. Nie wiem, kiedy wrócę... - spojrzałam pytająco na mulata, ale nie uzyskałam żadnej odpowiedzi - Przepraszam, że Ci nie powiedziałam wcześniej...
- Nie szkodzi, kochanie. Nie powiem, trochę mnie rozczarowałaś, ale nie przejmuj się tym. Baw się dobrze. - rozkazała. Tak... Na pewno będę.
- Aha i jeszcze jedno. Mogłabyś do mnie nie dzwonić? Wiem, że nie powinnam o to prosić...
- Rozumiem. Nie potrzebujesz nadopiekuńczej matki. - zaśmiała się, ale i tak wiedziałam, że sprawiam jej wielki ból. Moje oczy momentalnie się zaszkliły.
- To nie o to chodzi...
- Nie ma sprawy, El. - przerwała mi - Tylko mam nadzieję, że ty zadzwonisz raz na jakiś czas, co?
- Tak. Na pewno zadzwonię. - starałam się mówić jak najbardziej normalnym tonem, aby mama nie zorientowała się, że coś jest nie tak - I proszę Cię, nie daj się zmanipulować ojcu, okay? - usłyszałam ciche westchnięcie - Mamo. Wiele razy już Ci mówiłam...
- Wiem, córeczko. - znowu mi przerwała - Nie dam się oszukać. - Zayn wstał i podszedł do mnie wyciągając rękę w moją stronę. Wiedziałam, co to oznacza
- Mamo, muszę już kończyć. Pogadamy innym razem. - zerkałam na bruneta, który był już coraz bardziej zniecierpliwiony - Kocham, Cię. Pa. - powiedziałam łamiącym się głosem i zakończyłam połączenie oddając telefon Malikowi
Chłopak uśmiechnął się i ponownie usiadł na łóżku.
- Widzisz, już po wszystkim. - powiedział z sarkastycznym uśmiechem - Tak przeżywałaś...
- A ty byś nie przeżywał? - oburzyłam się
- Nie. - odpowiedział krótko - To zwykła rozmowa. Nic takiego. - wzruszył ramionami
- Nic takiego?! - wrzasnęłam, chłopak wstał i podszedł do mnie
- Przecież świetnie się bawisz. Tak, jak powiedziałaś. - zakpił, odwróciłam się od niego i wytarłam łzy, które leciały ciurkiem po moich policzkach
- Pierwszy raz okłamałam moją mamę. - wyszeptałam, brunet zbliżył się do mnie - Nigdy sobie tego nie wybaczę. - mocno zamknęłam powieki - To wszystko przez Ciebie. Gdyby nie ty, nie musiałabym wymyślać tych historyjek, które nie mają nawet grama prawdy. - powiedziałam patrząc mu prosto w oczy
- Moja wina, tak?! - krzyknął - Sama chciałaś do niej zadzwonić! Nikt Ci nie kazał, więc się ode mnie odpieprz, okay? - odsunął się ode mnie
- Tak. Sama tego chciałam i teraz żałuję. - podeszłam bliżej niego nie odrywając wzroku od jego ciemnych oczu - Gdybym nie zadzwoniła, mama powiadomiłaby policję. Znaleźliby Cię i zamknęli. A ja miałabym święty spokój. - chciałam odejść, ale złapał mnie za rękę, przez co zostałam zatrzymana
- Nie. - spojrzałam na niego pytająco - Nie miałabyś świętego spokoju. - pogładził palcami mój policzek - Do końca życia dręczyłyby Cię wyrzuty sumienia, bo siedziałbym w więzieniu. - wyszeptał mi do ucha, mimowolnie głośno się zaśmiałam
- Żartujesz sobie? - zakpiłam - Miałabym mieć wyrzuty sumienia z powodu jakiegoś dupka, który mnie przetrzymywał w swoim domu, jak jakiś popierdoleniec? - moja wypowiedź była pełna sarkazmu
- Teraz tak twierdzisz, bo mnie nienawidzisz. - patrzył mi głęboko w oczy, hipnotyzując mnie swoimi. Co jak co, ale oczy to miał przepiękne. Dlaczego zawsze tacy idioci są przystojni i mega seksowni? - Ale oboje wiemy, że masz dobre serduszko i prędzej, czy później zaczęłoby Cię to boleć. - wyszeptał, kiwałam przecząco głową wywołując delikatny uśmiech bruneta - Przecież wiesz, że mam rację. -błądził opuszkami palców po mojej szczęce wlepiając wzrok w moje usta - Za jakiś czas będę dla Ciebie najważniejszą osobą w życiu. - wyszeptał namiętnie wprost do mojego ucha, ponownie zaprzeczyłam - Tak. Rozkocham Cię w sobie... Nic inne nie będzie miało dla Ciebie znaczenia. Nawet to, że dzisiaj okłamałaś swoją mamę, bo tak naprawdę, będziesz się tutaj dobrze bawić. - nie zmieniał tonu, a ja jak zaczarowana słuchałam jego namiętnego głosu. Rany, Ellie! Natychmiast przestań!
Gwałtownie odsunęłam się od bruneta i skierowałam się do okna. Mulat tylko się zaśmiał na moją reakcję.
- Wpadnę wieczorem. - pełen dumy poinformował mnie i z szerokim uśmiechem wyszedł z pokoju
* * *
"Wyczekiwałam" wizyty Malika. Dlaczego on się na mnie uparł, co? Niejasne dla niego było to, że mnie nie przeleci? Oh... Pewnie jeszcze na to liczy. Tylko na to. Tak, jak kilka miesięcy temu. No to się przeliczy. Nie mam zamiaru przeżyć pierwszego razu z takim dupkiem. Nie zasługuje na to.
Zamek w drzwiach poruszył się. Wielki pan Zayn przybywa. Po chwili brunet pojawił się w drzwiach z szerokim uśmiechem.
- Szykuj się. Wychodzimy. - powiedział obojętnie - Masz godzinę. - już chciał wyjść z pokoju, jednak się jeszcze wrócił. Spojrzał na mnie. - Ubierz coś seksownego. Najlepiej sukienkę. Idziemy na imprezę. - znowu ten uśmiech. Że co, kurwa?
- Nigdzie z Tobą nie idę. - warknęłam nie ruszając się z łóżka
- No to mi przykro, ale nie masz wyjścia. - Podszedł do fotela, gdzie leżały siatki z moimi rzeczami. Zaczął czegoś szukać. Spojrzałam na niego obojętnie. Nie trudź się, Malik. I tak z Tobą nie pójdę.
- Widzę, że się przygotowałaś na imprezę... - wyciągnął z jednej torby czarną, obcisłą, niezbyt długą sukienkę, którą sobie zakupiłam.
- Tak. - odparłam podchodząc do Malika, ten spojrzał na mnie zdziwiony - Przygotowałam się na imprezę, ale Ciebie tam miało nie być. - wyrwałam mu z rąk sukienkę i z powrotem ulokowałam ją w torbie, równo ją składając. - Nigdzie z Tobą nie idę. - powtórzyłam
- Idziesz. Już postanowiłem. - wzruszył ramionami, zaśmiałam się
- Nie masz prawa decydować o całym świecie. - założyłam ręce na piersi
- O całym świecie, nie. Ale o Tobie tak, póki tu jesteś. - uśmiechnął się przybliżając się do mnie. Zrobiłam kilka kroków w tył, aż napotkałam przeszkodę. Pieprzona ściana! Dlaczego ten pokój jest taki mały?! Spojrzał mi w oczy. Odległość między naszymi twarzami była minimalna.
- Nie widzę problemu. Wrócę do domu i nie będziesz mi rozkazywał. - patrzyłam w jego tęczówki i sama się sobie dziwiłam, że cokolwiek z siebie wydusiłam
- Ale ja widzę. - uśmiechnął się i szepnął mi namiętnie prosto do ucha. - Pójdziesz tam razem ze mną, czy tego chcesz, czy nie. - zagryzł delikatnie płatek mojego ucha. Dlaczego to robi? Bo wie, że to na Ciebie działa, Ellie. -  I chyba w twoim interesie jest, żeby ładnie wyglądać, prawda? - nie odpowiedziałam, pocałował mój policzek tuż przy uchu i odsunął się ode mnie - A teraz, twój wygląd pozostawia wiele do życzenia. - stwierdził i wyszedł z mojego pokoju. Co za dżentelmen, prawda?
Wyciągnęłam moją niewielką kosmetyczkę z torebki. Taak... Tu nie ma nawet połowy kosmetyków potrzebnych do wykonania idealnego makijażu... Spokojnie, nie w takich sytuacjach sobie radziłaś. Zabrałam sukienkę, którą wybrał Zayn. Tak naprawdę, nie miał dużego wyboru, bo miałam ich zaledwie kilka. No więc, razem z moją kosmetyczką i sukienką, przepiękną tak nawiasem mówiąc, ruszyłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, po czym wbiłam się w sukienkę. Nie powinnam w niej wystąpić przed Zayn'em. Jest zdecydowanie za krótka. Nie to, że czuję się niekomfortowo, czy wstydzę się swoich nóg. Wręcz przeciwnie. Naprawdę mam mało atutów, ale uważałam, że nogi są największym z nich. Tym bardziej uwielbiałam krótkie sukienki. Po prostu stwierdziłam, że Zayn nie zasługuje na to, żeby je oglądać. Zmusił mnie do tej imprezy, więc powinnam wyglądać jak ostatnia niedorajda. Przez chwilę nawet korciło mnie, żeby domalować sobie kilka pryszczy... Ale szybko zmieniłam zdanie. Owszem, przysporzyłabym mu wstydu, ale bardziej sobie bym zaszkodziła, niż jemu.
Makijaż czas zacząć. Wyciągnęłam z kosmetyczki puder i nałożyłam jego niewielką ilość na moją twarz. Później sięgnęłam po eyeliner. Nigdy się z nim nie rozstaję i jak widać - słusznie. Namalowałam cienkie kreski na moich powiekach. Została jeszcze jedna czynność, którą mogłam wykonać. Wyjęłam z kosmetyczki tusz i przeczesałam nim rzęsy. Przyjrzałam się sobie w lustrze. Czegoś mi brakowało.
- Dlaczego ja nigdy nie noszę szminki? - jęknęłam do siebie. Zaraz, zaraz. Przecież kupiłam ją dzisiaj! Z impetem otworzyłam drzwi łazienki i dopadłam do toreb z zakupami. Przeszukałam wszystkie, które miałam i nic. Może jest w torebce? Sięgnęłam po niewielką torebkę i wysypałam z niej wszystko. Nie ma. Kurwa! Już gdzieś ją zgubiłam... No nic... Muszę się obejść bez niej. Z powrotem weszłam do łazienki. Przeczesałam włosy i je ułożyłam. Idealnie.
Dzięki Ci, Boże, że dałeś mi naturalnie proste włosy. Jeszcze raz się sobie przyjrzałam. Po chwili rozległo się pukanie do drzwi. Ciężko westchnęłam.
- Dałeś mi chyba godzinę, tak? - warknęłam
- Tak, ale mam coś dla Ciebie. - niechętnie ruszyłam do drzwi i je otworzyłam. Zobaczyłam szczerzącego się Malika. - Słyszałem, że tego potrzebujesz. - podał mi szminkę, zaśmiałam się
- Nie będę używała szminki twojej dziewczyny. - powiedziałam, chłopak uśmiechnął się lekko. Na prawdę to było takie zabawne?
- Ja nie mam dziewczyny...
- Nie dziwię się. - przerwałam mu. Nagle spoważniał
- To jest twoja szminka. - warknął - Zgubiłaś ją w samochodzie mojego kumpla, który Cię tu przywiózł. - oddał mi moją własność i wyszedł z pomieszczenia zatrzaskując drzwi z niewyobrażalną siłą. Przez chwilę miałam wrażenie, że zaraz wypadną.
Nie przejęłam się nagłym wybuchem bruneta. Przecież powiedziałam to, co myślę, tak? Uradowana odnalezieniem jakże niezbędnego w tej chwili, kosmetyku podeszłam do lustra. Po chwili moje usta przybrały kolor czerwieni. Teraz, to co innego. Uśmiechnęłam się do własnego odbicia i schowałam zarówno szminkę, jak i resztę kosmetyków. Ostatni raz spojrzałam w lustro i wyszłam z łazienki. Kosmetyczkę od razu schowałam do torebki. Spojrzałam na zegarek - zostało mi jeszcze 5 minut. Założyłam moje nowe szpilki, które idealnie pasowały do sukienki. Zakładanie zupełnie nowych butów na imprezę, nie jest dobrym pomysłem. Ale trudno. Mam nadzieję, że mnie nie odpiłują... Jednak nie tym się przejmowałam. Każda kobieta powinna nosić ze sobą kopertówkę. Wszędzie! Co, jak zostanie porwana, a sprawcy zachce się iść na imprezę? - czujecie ten sarkazm?
Poprawiłam swoją sukienkę ostatni raz i zeszłam na dół. Malik siedział w salonie wgapiając się w podłogę. No tak! Mi kazał się wystroić, jakbyśmy szli na czerwony dywan, a sam ubrał się na luzie! Kiedy usłyszał, że schodzę na dół, podniósł swój wzrok na moją postać. Wstał i odwrócił się w moją stronę. Przez moment, jego twarz nie ukazywała żadnych emocji, jednak po chwili szeroko się uśmiechnął. Stanęłam na przeciwko niego i czekałam, aż cokolwiek powie. No przecież każdy facet mówi komplement kobiecie, kiedy ta się wystroi.
- Widzisz? Jednak dało się coś z Tobą zrobić. - uśmiechnął się szyderczo i objął mnie ramieniem. Ellie, przecież to Zayn. Czego ty się spodziewałaś?  Tak, ale myślałam, że choć przez chwilę będzie się zachowywał jak dobrze wychowany człowiek.

*

Cześć i czołem, kluski z rosołem! ;D
Jak wrażenia po czwóreczce? Mam nadzieję, że się podobało. :) 
Nie mam doświadczenia w pisaniu TAKICH opowiadań, ale mam nadzieję, że wam się podoba. Unikam też jakichś bardzo brutalnych scen, bo najnormalniej w świecie, nie potrafię ich pisać. Dlatego też, zaznaczam, że to nie jest typowy DANGER z mnóstwem brutalnych scen. I w przyszłości takich też raczej zbyt wiele nie będzie. 
Ale mam nadzieję, że nie opuścicie mnie przez ten fakt, co?  ;) 

Skończyły mi się ferie, dlatego rozdziały będą dodawane w weekendy. 
Czytajcie, komentujcie, obserwujcie :) 

Kto jeszcze nie był, na moim pierwszym blogu, to serdecznie zapraszam: 

No i cóż... Do zobaczenia! :) 

CZYTASZ = KOMENTUJESZ 

7 comments:

  1. Teraz nie mam czasu, ale jak bede miala to obowiozkowo wpadne, aby przeczytac! :)

    ReplyDelete
  2. Kolejny świetny rozdział :D czekam na następny ;)

    ReplyDelete
  3. Świetne! Przeczytałam wszystkie rozdziały od początku do końca by złapać wątek . :) Bardzo podoba mi się postać Zayna - jest niegrzecznym chłopcem i mimo tej jego potulnej buzi, pasuje do niego taki charakterek. :)
    Jestem ciekawa, jak będą się razem bawić na imprezie... ;)
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział, na pewno będę wpadać. :)
    Pozdrawiam.

    ReplyDelete
  4. Świetny. I opowiadanie też super. Czekam na kolejny rozdział <3

    ReplyDelete
  5. Och oczywiście, że Cię nie opuszczę, to opowiadanie jest świetne! Właśnie takie, jakie lubię:)
    Zayn, wydaje mi się czy to on czuje do niej coś więcej? Hmm? No i ta sprawa z jej ojcem? Lecę czytać kolejny post :)

    ReplyDelete
  6. Brak słów , świetnie piszesz !

    ReplyDelete