Friday 21 February 2014

FIVE

~~ BĄDŹ SOBĄ. UDAWANIE CIĘ WYKOŃCZY. ~~

Zmieniłam się. Malik miał rację. Ale tylko w stosunku do niego. Zanim się znalazłam w jego domu, zawsze taka byłam. Pełna radości, optymizmu... Cieszyłam się z małych rzeczy, przynajmniej zawsze próbowałam. Oczywiście zdarzały się tzw. upadki. Dni, w których łapałam doła, ale to było chwilowe. Następnego dnia budziłam się i jak zawsze pałałam szczęściem, zarażałam pozytywną energią wszystkich, którzy byli wokół.
Minął już miesiąc, odkąd przebywam u Malika. Teraz dotarło do mnie, że nie warto obawiać się Zayn'a. Przetłumaczyłam sobie, że gdyby chciał mnie skrzywdzić, już dawno by to zrobił...  A mojej mamie też nic nie grozi, ale od dłuższego czasu, Zayn regularnie wieczorami wychodził z domu. Uważał, że ja o niczym nie wiem. Myślał, że wierzyłam, kiedy mówił, że jedzie odwiedzić znajomych... Ale kto bierze broń na spotkanie ze znajomymi? Chciałabym, żeby okazało się, że nie miałam racji, ale  to było mało prawdopodobne.
Zabrałam, puste już naczynia po kolacji. Włożyłam je do zmywarki i wyszłam z kuchni. Skierowałam się w stronę schodów.
- Elizabeth. - zatrzymał mnie głos Malika
Wróciłam do salonu i stanęłam w drzwiach.
 - Nie jesteś już zmęczona tą samotnością?
- Nie. - skłamałam wzruszając ramionami
Zapadła cisza, więc ponownie skierowałam się w stronę "mojego pokoju".
- Jeżeli chcesz, możesz zostać. - uśmiechnęłam się do siebie pod nosem i odwróciłam się w jego stronę. Stał tuż za mną.
- Przyznaj się, że potrzebujesz towarzystwa. - powiedziałam z uśmiechem. Wpatrywałam się w jego piękne tęczówki
- Nie. Po prostu nie chcę, żebyś się czuła samotna. - odwrócił się ode mnie i ruszył w stronę kanapy, ale chwyciłam go za ramię, przez co zatrzymał się
- Zayn? - unikał mojego wzroku. Delikatnie chwyciłam jego podbródek i zmusiłam, żeby spojrzał mi w oczy - Nie okłamiesz mnie. - wyszeptałam - Wiesz... To dobrze, że potrzebujesz towarzystwa. - uśmiechnęłam się gładząc jego policzek. Wpatrywał się we mnie, jak nigdy dotąd.  Nie potrafiłam go rozgryźć, ale miałam nad nim kontrolę. - To znaczy, że nie ma w Tobie już takiej skały, jaką zawsze miałeś. - uśmiechnęłam się - Zmieniasz się.
- Nie chcę się zmieniać. - odsunął się ode mnie, ale dalej patrzył mi w oczy
- Dlaczego? - zapytałam - Nie chcesz być dobrym człowiekiem? - nie uzyskałam odpowiedzi - Nie masz już dość swojego życia? - zmniejszyłam odległość między nami - Chcesz, żeby wszyscy nadal się Ciebie bali?
- Ty się mnie nie boisz. - stwierdził
- Bo Cię poznałam, Zayn. - złapałam jego dłoń - Dlaczego masz innych za nic, co? - milczał - Naprawdę krzywdzenie innych sprawia Ci przyjemność?
- Nikogo nie krzywdzę. - odwrócił wzrok, nie potrafił powiedzieć mi tego w oczy. Dlaczego? Bo kłamał
- Nie oszukasz mnie. - zapewniłam - Myślisz, że jestem taką idiotką, że nie wiem, do czego służy to? - wskazałam na broń leżącą na stoliku - Po co to robisz? - czekałam na odpowiedź - Po co zabijasz? - chciał odejść, ale nie pozwoliłam mu na to - Po co? - wyszeptałam
- Nie robię tego dla siebie. - odpowiedział - A poza tym, muszę skądś brać pieniądze. - wzruszył ramionami
- Czyli dla Ciebie to nic takiego, tak? - teraz to ja odsunęłam się od niego - Po prostu zabijasz. - zakpiłam wzruszając ramionami i skierowałam się  w stronę schodów, słyszałam wołania Malika, ale nie reagowałam
Jak najszybciej ruszyłam do pokoju. Zamknęłam drzwi i położyłam się na łóżku. Dlaczego się nim przejmuję? No właśnie nie wiem, dlaczego. I to jest w tym wszystkim najgorsze.

Obudziło mnie pukanie do drzwi. Nie miałam ochoty widzieć Malika. Przekręciłam się na drugi bok i próbowałam usnąć. Znowu zaczął pukać do drzwi. Nie reagowałam.
- Elizabeth. - powiedział - Otwórz. - nie miałam zamiaru tego robić - Mam dla Ciebie śniadanie.
- Nie jestem głodna. - burknęłam, usłyszałam ciężkie westchnięcie
- Chcę porozmawiać.
- Ale ja nie chcę. - powiedziałam zgodnie z prawdą
Usłyszałam, jak Zayn odchodzi od drzwi. Nareszcie. Spojrzałam na zegarek. 10.30. Przeciągnęłam się i wstałam z łóżka. Weszłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic i przebrałam się w świeże ciuchy.
- Mogłabyś choć raz założyć sukienkę. - powiedział, kiedy byłam na dole
Mój żołądek zmusił mnie do tego, żeby zejść na dół. W innym przypadku dalej siedziałabym w pokoju. Odgrzałam sobie zapiekankę, która została jeszcze po wczorajszej kolacji.
- Nie będę robiła tego, co mi karzesz. - powiedziałam stanowczo - Wystarczy, że tu jestem. - dopowiedziałam i znowu zniknęłam na górze


Położyłam się na łóżku i wgapiałam się w sufit. Przekręcałam się z boku na bok. Co ja mam, do kurwy nędzy, robić? Przecież ja się tu zanudzę na śmierć.
Postanowiłam schować swoją dumę w kieszeń i zejść na dół. W salonie siedział Malik. Skakał po kanałach w telewizorze.
- Masz jakieś książki? - zapytałam oschle od progu. Brunet zerwał się słysząc mój głos
- Elizabeth. Przestań się wygłupiać. - podszedł do mnie - Porozmawiajmy. - poprosił chwytając moją dłoń, którą od razu wyrwałam
- Możesz mi odpowiedzieć? - unikałam jego wzroku. Wiedziałam, że jeżeli spojrzę w jego tęczówki, znowu mnie odpłynę
Wskazał regał, na którym leżały książki. Trzy? Żartujesz sobie? Przeczytał tylko trzy książki? Nie wierzę. Ja w ciągu jednego tygodnia pochłaniałam taką ilość. Westchnęłam i udałam się do regału. Wzięłam książki i usiadłam na kanapie, na której po chwili znajdował się również mulat. Wzięłam jedną... Kryminał. Druga... To samo... Trzecia... Ja pierdole.
- Nie masz nic innego? - zapytałam odkładając książki na stół
- Przykro mi, ale nie czytam romansideł. - zaśmiał się
- A w ogóle coś czytasz? - zakpiłam
- Uważasz, że tego nie przeczytałem? - wskazał książki leżące na stole - Jesteś w błędzie. - 'zakończył' temat
- Jestem pod wrażeniem, Zayn. - zaśmiałam się, wygodniej siadając na kanapie. Brunet przyglądał mi się czekając na moje dalsze słowa. Nie doczekał się
- O co Ci chodzi? - zapytał
- O nic. - ucięłam. Brunet ciężko westchnął
Siedzieliśmy w ciszy. Zayn próbował nawiązać jakiś temat, ale ja za każdym razem odpowiadałam zdawkowo. Chłopak chyba miał już tego dość.
- Kurwa, Elizabeth! - krzyknął, gwałtownie wstał, spojrzałam na niego - Znowu zachowujesz się... - przerwał
- Jak? - również wstałam - No jak się zachowuję, co? - podniosłam głos
- Dlaczego nie rozmawiasz ze mną normalnie? - zapytał spokojniejszym głosem podchodząc do mnie
- Może dlatego, że nie jesteś tego wart? - odpowiedziałam pytaniem
- Słucham? - nie wierzył w to, co usłyszał
- Ktoś, kto nie widzi problemu w zabijaniu i to robi, nie zasługuje na to, żebym go traktowała normalnie. - ruszyłam w stronę schodów, ale Zayn mnie zatrzymał
- Chciałem Ci to wytłumaczyć, ale nie pozwoliłaś mi. - spojrzał mi w oczy
- A dziwisz się?
- Nie. - tego się nie spodziewałam.
Zayn totalnie mnie zaskoczył. Spodziewałam się, że zacznie swoje wywody na temat tego, że wcale nie jest taki winny, a ja nie powinnam go tak traktować. Ogarnął mnie jeden wielki szok, przez co byłam sparaliżowana. Nie zauważyłam, kiedy Zayn zaciągnął mnie na taras i usadził na jednym z leżaków. Sam zajął miejsce obok.
- Dlaczego mnie tu przyprowadziłeś?
Zayn wyciągnął z tylnej kieszeni paczkę papierosów i odpalił jednego.
- Nie wiedziałam, że palisz. - stwierdziłam, chłopak wzruszył ramionami. Przez dłuższą chwilę żadne z nas się nie odzywało. - Będziemy tak tu siedzieć bez słowa? - zapytałam, mulat spojrzał na mnie
- Jeżeli uważasz, że zabijanie przychodzi mi łatwo, to się mylisz.
Ellie, on chce Ci wcisnąć jakąś tandetną bajeczkę. Moja podświadomość próbowała wzbudzić moją czujność, ale ja i tak postanowiłam wysłuchać tego, co Zayn ma do powiedzenia.
- Jakiś czas temu poznałem Jake'a. - zaciągnął się i wypuścił dym w postaci kółeczek - Od początku wzbudzał moje podejrzenia. Wiedziałem, że nie jest zwykłym chłopakiem. Wiedziałem, że ma jakieś tajemnice, ale i tak mnie do niego ciągnęło. - słuchałam go z uwagą - Po jakimś czasie zaprzyjaźniliśmy się. Ale nadal nie znałem prawdy. - znowu się zaciągnął - Któregoś dnia poprosiłem, żeby w końcu powiedział mi, o co w tym wszystkim chodzi. Długo mnie zbywał. Mówił, że nie mogę znać prawdy, bo sam się w to wciągnę, a to nie jest nic fajnego. - zabrałam mu papierosa, zaciągnęłam się i oddałam - Jednak ja nadal uparcie chciałem się dowiedzieć. - dopalił papierosa, wyrzucił peta, po czym wziął drugiego. Wyciągnęłam dłoń po to, aby mnie też poczęstował - Przecież ty nie palisz. - stwierdził, ale byłam nieugięta - Tylko jeden. Uwierz mi, to nic dobrego. - zgodziłam się, a po chwili już oboje paliliśmy - W końcu się zgodził. - oboje się zaciągnęliśmy - To, czego się dowiedziałem, przerosło moje oczekiwania. - nie przerywałam mu, słuchałam z uwagą - Okazało się, że zabija za pieniądze. - przerwał na chwilę - Uważałem, że to idiotyzm. Próbowałem go namówić, żeby z tym skończył, ale to nic nie dawało. - kolejny raz się zaciągnęłam - Po jakimś czasie zaczęło mi brakować pieniędzy. Popadłem w długi. Problemów cały czas przybywało... Już sam się w tym wszystkim gubiłem. - wyrzucił kolejnego peta, po chwili ja zrobiłam to samo - Poszedłem do Jake'a. Oczywiście chciał mnie odprawić z kwitkiem, ale... - głos mu się załamał. Nie wierzyłam w to, co widzę. On naprawdę tego żałował. - ...Bethy, ja potrzebowałem pieniędzy. - wyszeptał. Bethy. Pierwszy raz tak do mnie powiedział. Zerwałam się i mocno przytuliłam Zayn'a. Nie reagował. Zrozumiałam, że to było głupie. Chciałam się odsunąć, ale wtedy brunet przyciągnął mnie do siebie jeszcze bardziej i zatopił swoją twarz w moim zagłębieniu szyi. Czułam, że to nasz moment przełomowy. Wiedziałam, że teraz będzie tylko lepiej... A może nawet uda mi się małymi krokami zmienić Malika. - Umówił mnie z pierwszym "klientem". To był zwykły chuj. Biznesmen, któremu się popierdoliło w psychice. Chciał, żebym sprzątnął gościa, który ma zalazł za skórę. - schował twarz w dłoniach. Teraz widziałam, że go to boli. Pierwszy raz nie wstydził się tego pokazać. Pierwszy raz otworzył się przede mną. Wreszcie dowiedziałam się, jaki jest prawdziwy Zayn - Zgodziłem się. Poszedłem na ustawione spotkanie i tak po prostu strzeliłem mu w łeb. - gwałtownie wstał i podszedł do barierki - Kurwa, Beth. Przecież ja tego człowieka nawet nie znałem! -  On się zmienia. Dzięki Tobie, BETH. Znowu podeszłam do niego. Delikatnie przejechałam dłonią po jego plecach. - Długo nie mogłem sobie z tym poradzić. Każdego wieczoru dręczyły mnie cholerne wyrzuty sumienia... - znowu przerwał na chwilę - ... Ale znowu potrzebowałem pieniędzy. - odsunął się lekko ode mnie - Boże, dlaczego ja byłem takim idiotą? - mocno zacisnął powieki
Wiedziałam, że z wielkim trudem powstrzymuje łzy. Nie zwracając uwagi na to, czy znowu mnie odepchnie, czy nie, podeszłam do niego i mocno wtuliłam się w jego tors. Od razu poczułam, że również mnie obejmuje. Razem przełamaliśmy skorupę, w której był ukryty.
- Chcę z tym skończyć. - wyszeptał - Nie chcę już zabijać.
- Wiesz, że to nic trudnego. - powiedziałam patrząc mu w oczy, lekko się uśmiechnął i przyciągnął mnie do siebie z powrotem - Zayn?
- Tak?
- Co takiego zrobił mój ojciec? - zapytałam cicho
- Nie mogę Ci powiedzieć. - spojrzał mi w oczy - Nie teraz. - wyszeptał, odsunęłam się od niego, jednak nie na długo - Obiecuję, że Ci powiem. Ale to jeszcze za wcześnie. - chwycił moje dłonie - Okay? - przytaknęłam
Lekko się uśmiechnął, co odwzajemniłam. Długo wpatrywał się w moje oczy, aż wreszcie jego wzrok został skierowany na moje usta. Zaczął przybliżać swoją twarz do mojej. Znieruchomiałam. Wiedziałam, co chce zrobić i nie potrafiłam się ruszyć. Chciałam tego, dlatego czekałam, aż poczuję jego smak. Smak Zayn'a. Najpierw pocałował kącik moich ust. Delikatnie chwycił moją twarz i lekko odchylił moją głowę tak, żeby miał lepszy dostęp. Musnął moje usta. Jego smak był... niesamowity, ale było mi mało. Lekko rozchylił moje wargi i wsunął swój język, który po chwili toczył zaciętą walkę z moim. Jego dłoń powędrowała na moje plecy, po których jeździł. Drugą ręką odnalazł moje pośladki. Wsunęłam palce w jego włosy, a drugą ręką gładziłam jego tors. Po chwili oderwał się ode mnie. Patrzył przez chwilę na mnie, a ja pragnęłam tylko jednego... Żeby znowu mnie pocałował.
- Przepraszam. - wyszeptał
Wyszedł. Zostawił mnie. SAMĄ.

*

Hej misiaczki! :*
Co sądzicie o rozdziale? Natychmiast mi tu pisać! ;D
Troszeczkę się wydarzyło, co? Pewnie się tego nie spodziewaliście. ;)
Jak myślicie, jaki związek z Zayn'em ma ojciec Ellie?
Czekam na wasze wersje xD
Do zobaczonka w kolejnym rozdziale :)

P.S. Dziękuję za 9 obserwatorów i 7 komentarzy pod ostatnim rozdziałem. To naprawdę WIELKA  motywacja i jeszcze większa radość. :)

I jeszcze chciałabym podziękować z całego serca jednej z moich czytelniczek. Mała Wariatka, dziękuję Ci kochana za pomoc w promocji mojego bloga. Nie da się tego wyrazić słowami, jak bardzo jestem Ci wdzięczna. :)

CZYTASZ = KOMENTUJESZ

15 comments:

  1. What? Malik, dlaczego ją zostawiłeś samą? A było już tak romantycznie. W ogóle jak się przed nią otworzył, fajnie. To na prawdę dobrze:) Ciekawe co też ten jej ojciec zrobił, cholera o jestem taka ciekawa co wydarzy się dalej:) Rozdział zajebisty, z niecierpliwością czekam na następy, pozdrawiam Asiek.

    ReplyDelete
  2. W.S.PA.N.I.A.Ł.E !!!!!!!!! z reszta jak zawsze:D

    ReplyDelete
  3. OPOWIADANIE JEST GENIALNE !
    mimo, że to dopiero kilka rozdziałów..:D
    bardzo się cieszę, że przypadkiem znalazłam tego bloga! *.*
    rozdział świetny. <3
    taki moment.. bardzo nie mogę doczekać się następnego! <3
    / Weronikaa : *

    ReplyDelete
  4. Przeczytałam tylko ten rozdział, ale bardzo mi się spodobał i chyba zabiorę się za resztę. Genialne.
    Zajrzysz do mnie? :)
    themysteriousstragner.blogspot.com

    ReplyDelete
  5. Świetny czekam na następny !

    ReplyDelete
  6. love so much <3

    ReplyDelete
  7. Superaśne *.* xD czekam na następny
    Pozdro xoxo ♥♡♥

    ReplyDelete
  8. łał nie mogę się doczekać następnego rozdziału
    piszesz niesamowicie łał
    brak mi słów
    zaciekawiłaś mnie tym opowiadaniem

    ReplyDelete
  9. Ciekawą historię ciagnie za sobą Zayn, ciekawe czy Elizabeth uda się wyciągnąć go z tego bagna. ;)
    pozdrawiam

    ReplyDelete
  10. Najlepszy!
    Mój Boże... Zayn się zmienia...to takie wzruszające!
    Masz mega talent! <3
    Czekam na kolejny!
    Pozdrawiam, Lizz ;*

    ReplyDelete
  11. O fuck ! No tego to się po nim nie spodziewałam.. Czekam z niecierpliwością na kolejny ^^

    P.S Zapraszam na rozdział 7 http://onestoryonedream.blogspot.com/

    ReplyDelete
  12. Podoba mi się charakter i życie Zayna. Jest taki ''zimny'' i oschły, ale w głębi serca posiada jakieś uczucia. Jak widać to w tym rozdziale, przełamał się totalnie i potrafił zwierzyć się głównej bohaterce. Jestem ciekawa, czy zmieni go na lepsze... :)

    ---
    Jakbyś miała chęć, rozpoczęłam pisanie mojego pierwszego opowiadania. byłoby miło gdybyś wyraziła swoją opinię. adres jest taki sam, jak mój nick.
    pozdrawiam + czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział, bo wciągnęłam sie w tę opowieść strasznie!!! :))

    ReplyDelete
  13. W skrócie : O.MOJ.BOZE!!!TO.BYLO...PUFF...
    CHCĘ WIĘCEJ!!!!!


    dziękuje za uwagę
    Liza xx

    ReplyDelete